PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=845}

Pi

7,4 110 674
oceny
7,4 10 1 110674
6,9 26
ocen krytyków
Pi
powrót do forum filmu Pi

Żadna matematyka.

ocenił(a) film na 9

Mam inną interpretację (tak, macie już dosyć tych interpretacji), która objąłem wszystkie sceny
zawarte w filmie, co o tym sądzicie? Może komuś to pomoże w zrozumieniu czegoś.

Nie chodzi tu o żadną matematykę. My wszyscy jesteśmy takimi Cohenami, wszystko staramy się
ogarnąć swoim ciasnym móżdżkiem. Tak, jak Cohen wszystko chciał opisać liczbami, tak my
chcemy zrozumieć cały wszechświat, lub sens istnienia, ale wszystko to chcemy zmieścić w
słowach języka, którym operujemy. Wszystko chcemy skatalogować, wszystko nazwać,
wszystkiemu przydzielić jakąś grupę, czy podgrupę, ale praca nad tym jest właśnie jak Ciąg
Fibonacciego - nieskończona. Chodzimy po tej spirali, a umysł przyjmuje kolejne razy (co zostało
przedstawione w filmie w sposób dosłowny).

Zdenerwowany Cohen niszczy swoje miejsce pracy (swoje zasoby wiedzy?) i nagle znajduje się
w uściskach nieznanej kobiety. Wierzę, że w tym momencie poczuł na sobie "Boską Miłość"
(wiem, że ateistyczny racjonalizm nigdy nie śpi, dlatego od razu mówię, że sam nie wierzę w
osobowego boga, proszę to interpretować na swój sposób). Po tym zdarzeniu "zabija siebie",
czyli zabija tego "wewnętrznego matematyka", zabija swoje myśli.

Pod koniec, gdy dziewczynka z kalkulatorem znowu go o coś pyta... tak właściwie to ona mogłaby
w ogóle nie istnieć, a być manifestacją... ego? Może przesadziłem, ale Cohen w ten sposób
mógł sprawdzać swoje możliwości i mieć z tego satysfakcję, tym razem jednak odmówił
prawidłowej odpowiedzi. Najważniejsze jest jednak to, jak dosłownie na sam koniec patrzy na
drzewa. To są te same drzewa, które widzimy, gdy Cohen powtarza swoją "modlitwę" mówiąc
"wszystko da się opisać za pomocą liczb". Tym razem jednak nic nie mówi.

Pogrążony w medytacji nie widzi już liczb, ani słów. Akceptuje drzewo takim, jakie jest, nie
przejmując się już możliwością opisania go w jakikolwiek sposób. Widzimy go uśmiechniętego,
pierwszy raz.

No i motyw uszkodzenia mózgu Cohena można opisać tym, że my, jako ludzie, wykorzystujemy
swój umysł w bardzo niewielkiej części, co prawie na jedno wychodzi, jak zestawimy to z
uszkodzonym umysłem Cohena.

Czy film ten nie przedstawia znanego nam ze Wschodu pojęcia Nirwany? Czy Cohen z osoby inteligentnej nie przeistoczył się w osobę mądrą? To coś, co czeka nasz wszystkich.

ocenił(a) film na 10
Rastaj

Szkoda ze nikt nie podłapał tematu...... Fajnie w końcu zobaczyć jakaś mądra wypowiedź na filmwebie dzięki za podzielenie się przemyśleniami

Rastaj

Pojechałeś ziomek , dałes mi zupelnie nowe spojrzenie na ten film

ocenił(a) film na 8
Rastaj

Matematyka jest tylko zasłoną dymną ,jeśli pogrążymy się w doszukiwaniu,a raczej łapaniu Boga za nogi,wtedy tracimy wszystko co nam dane było od Niego .Za male móżdżki mamy aby dowiedzieć się prawdy,On sam może kiedyś nam na to pozwoli.

ocenił(a) film na 9
Rastaj

Po przeczytaniu Twojej wypowiedzi po prostu musiałem po raz kolejny włączyć ten film i muszę przyznać, że Twoja interpretacja jest najciekawsza ze wszystkich. Każdy może wyobrazić sobie siebie w roli Cohena i interpretować życie na swój sposób. Za pomocą tego co najlepiej potrafi. Ba! Przecież cały czas to robimy :)

Rastaj

Bo tak naprawde czlowiek wymysla rozne cuda i cudenka takie jak bog, matematyke czy angielska kuchnie jako srodki ucieczki przed nicoscia, w ktorej wydaje sie, ze plynie czas.

ocenił(a) film na 8
Rastaj

Matematycy wszędzie widzą liczby i funkcje. Fizycy ruch, wytrzymałość i enegię. Chemicy wszędzie widzą materie (konkretną - zbadaną i nazwaną). Mikrobiolodzy wszędzie widzą kolonie mikrorganizmów zaczynając od streptococcus epidermidis na skórze poprzez helicobacter pylori w żołądku. Ale końca nie ma. Taki fanatyk swojej nauki przestaje dostrzegać granicę gdzie jego dziedzina się kończy. Prawda jest nieco inna. Tak jak całką z przyspieszenia jest szybkość, jak pochodną z drogi jest szybkość tak samo biologia wynika z chemii, chemia wynika z fizyki, a wszystko jest oparte na MODELU wymyślonym przez matematyków.
Film pokazuje, że ograniczanie się do poszukiwania sensu istnienia w swojej dziedzinie jest szaleństwem. Żeby znaleść sens istnienia trzeba się oddalić od tej niemądrej manii.
Główny bohater zwariował i nawet nie ma pewności czy ścigają go agenci potężnego koncernu i członkowie sekty religijnej.
Puentą filmu jest to, że dopiero niszcząc swój mózg mógł odnaleść spokój i zobaczyć piękno natury które przysłaniała mu nauka...

ocenił(a) film na 6
Rastaj

Interpretacja najbardziej oczywista chyba zaraz obok mojej. Ja widziałem to w węższym znaczeniu. Według mnie Praca Cohena to postęp, technologia i związana z nią wiedza, postęp cywilizacyjny rozumiany, jako poszerzenie horyzontów percepcji, mózgu. Jego mentor to stara generacja, marazm rozwojowy i odkrycie, że pościg za technologią, rozwojem w znaczeniu wspomnianym powyżej, to ślepa uliczka, prowadzi do wyniszczenia i nienaturalnej 'śmierci'. 'Robak' to właśnie symbol wyniszczenia pogonią za technologią jednocześnie odrzucającą wszystko inne. Dziennikarka to społeczeństwo konsumpcyjne, odbiorców technologii- biernych i chciwych, nierozumnych, ale chcących owoców mózgu Cohena- postępu technologicznego. Ortodoksyjni Żydzi- Kościół odwołujący się do tradycji, ale też zatracający się dla i przez rozwój cywilizacji, zdolny do odrzucenia tego, co nie współgra z jego wizją. Cohen bluźni wobec innych ludzi, jak i Boga. Ostatnie sceny- uścisk kobiety (?) najłatwiej wyjaśnić sobie, jako pojednanie z Bogiem/ Matką Boską/ świętością/ naturą (obok sceny z rabinem czy jak się tam nazywa ten kapłan nawet przyszła mi na myśl 3 cz. Dziadów Mickiewicza). Pojednanie z samym sobą. Ostatnia scena to dla mnie niekoniecznie taka oczywistość. Cohen waha się, nie odpowiada od razu, że nie wie. Być może jego opętanie zostało okiełznane, ale nie pozbył się go całkowicie, tak jak człowiek nie umie całkowicie pozbyć się pożądania technologii i konsumpcji, na które skazani jesteśmy, bo taka jest nasza natura. Nauka nie jest tu więc czymś czego można się pozbyć, a więc nie jest zła czy dobra. Oczywiście ta interpretacja jest tak samo dobra, jak prawie każda inna. Mimo to filmowi dałem tylko 6, bo jest dość nużący, forma dla mnie zagrała tu większą rolę od treści. Stosunkowo prosta symbolika no i jeszcze raz monotonia. Z drugiej strony 6, to dla mnie już film na dobrym poziomie. Pozdrawiam.

MightKey

Ja to widzę nieco inaczej. Cohen próbował znaleźć liczbę która opisuje prawidłowość deterministycznego świata, bo on sam musi posiadać stałe zasady, gdyby te zasady były zmiennie to taka złożona struktura jak człowiek przestała by istnieć w jednym momencie gdyż formą jaką jest bierze się wtórnie od tego co ją buduje a to musi być stałe. Czy wiedza dzięki której nie tylko giełdę ale i całe życie można przewidzieć jest do udźwignięcia przez człowieka? Jest to przerażające posiadać możliwość zdefiniowania, przewidzenia każdego aspektu życia. Wtedy nie ma życia, jak cieszyć się kiedy samo szczęście można zdefiniować i odkryć jego zależność od tego co je powoduje, jak podziwiać piękno kiedy zna się jego uzasadnienie u podstaw, jak przeżywać miłość kiedy wiadomo co ją u człowieka wywołuje. W tym momencie ludzkie poznanie mogło by się skończyć, po co więc żyć, jaki motyw pchał by człowieka przez życie. Nawet mechanizm ludzkiej motywacji był by do poznania. Nie dziwię się że owej liczbie przypisano imię Boga, ponieważ przy założeniu że to Bóg stworzył świat to jego wiedz na jego temat musi być absolutna. Max przestraszył się, być może jego kolega też, przecież to przerażające odebrać sobie przeżywanie odsłaniając je jako czyste poznawanie. Piękna filozofia w tym filmie i przerażająca za razem.

kameleon_88

O tototo. Poznanie liczby ponadto daje boską moc, a co może zrobić człowiek z taką władzą? Raczej nic mądrego. Ta murzynka i jej karki chyba chcieli właśnie coś odkręcić z giełdą, ale nie wiem co dokładnie.

kameleon_88

Wszystko się zmieni, kiedy przekroczymy punkt osobliwości technologicznej. Kiedy powstanie AI i komputery kwantowe.

MightKey

To nieprawda, że człowiek nie potrafi całkowicie wyzbyć się pożądania technologii i konsumpcji bo taka jest jego natura. Na świecie ciągle jeszcze żyją ludzie, całe plemiona, które są żywym zaprzeczeniem Twojej tezy. Problem leży w tym, że powinnością człowieka, jako homo sapiens jest tworzenie coraz bardziej zaawansowanej technologii, do tego są nasze mózgi. Gdyby człowiek nie tworzył i rozwijał technologii, to niczym nie różnilibyśmy się od zwierząt, no może poza wyimaginowanym życiem duchowym. Ale czy pies albo delfin też nie mają czegoś na kształt duszy? To co nas odróżnia od psa czy delfina jest właśnie technologia, bo pies sam z siebie nie poleciał na Księżyc, a człowiek owszem.

ocenił(a) film na 8
Rastaj

Wydaje mi się, że ten film ma nam uświadomić, że dopiero gdy uwolnimy się od swoich obsesji, możemy być prawdziwie szczęśliwi i nie chodzi tu jedynie o obsesje naukowe, badawcze, a także wygląd, i inne niedoskonałości które tak nas absorbują, że z czasem zatracamy się w nich i stopniowo przestajemy dostrzegać piękno świata...

ocenił(a) film na 8
hatsan

Racja też dobrze powiedziane.

ocenił(a) film na 8
Rastaj

Pięknie ubrałeś w słowa to co ja przeczuwałem między wierszami, ale czego nie potrafiłbym przełożyć na słowa. Takie komentarze czyta się z przyjemnością. Trafiłeś w samo sedno.

ocenił(a) film na 10
Rastaj

większych kretynów w życiu nie słyszałem. komputer Cohena, który zyskał samoświadomość, popełnił samobójstwo prawdopodobnie przez wasze interpretacje. Pozdrawiam komputer Cohena, trzymaj się! There is still wisdom down here!

ocenił(a) film na 9
ParOOVah

Więc jaka jest 'poprawna' interpretacja? xd

użytkownik usunięty
Rastaj

Co może symbolizować ta mrówka?

brak pani w domu

użytkownik usunięty
dumek96

To uczucie kiedy rozkminiasz jakiś film i zadajesz pytania odnośnie symboliki. Po czym kilka miesięcy później dostajesz odpowiedź, ale zapomniałeś już o czym był film.

xd

ocenił(a) film na 3
Rastaj

Piękna interpretacja. Ja jednak zupełnie nie kupuję głównego przesłania, które rozumiem jako "nauka i poszukiwanie prawdy prowadzą nieuchronnie do śmierci/szaleństwa wskutek przekroczenia ludzkich uprawnień". Czuję, że reżyser chciał przekazać, iż powinniśmy skupiać się na ogólnie pojętym dążeniu do nirwany, podobnie jak w fenomenalnym "Źródle" - tam jednak wyszło mu to znacznie przyjemniej dla oka.

ocenił(a) film na 9
gwidon_shepard

lol nawet w obu filmach się zgolili na łyso ;)

Rastaj

no i kropka. dokładnie jak wyżej

ocenił(a) film na 6
Rastaj

W sumie to tak, akceptacja to widzenie wszystkiego takie jakie jest bo wszystko jest tym czym jest i nic ponad to człowiek oświecony widzi aż tak mało i aż tak dużo. Oświecenia nie da się opisać ono jest wszystkim niczym bóg i tutaj kończy się nasz mózg który tego nie zrozumie bo wszystko chcę zaszufladkować.

ocenił(a) film na 10
Rastaj

Każdy oglądający ma swoją interpretacje tego dzieła. Przyznam że Twoja kolego najmocniej do mnie przemawia. Podobny sposób podejścia do tematu widziałem w D9 który jest typowo o apartheidzie zamaskowanym ufoludkami. Tutaj również aby zrozumieć film trzeba mieć wiedzę i szeroko pojęte zrozumienie życia, które przychodzi dopiero z czasem.

ocenił(a) film na 7
Rastaj

A może to jest rzecz o kabale?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones