Obejrzałam, po porównaniu go z "Requim" - niestety możliwe, że jak dla mnie zbyt ambitny.
Dla mnie też. Zasnęłam, nic nie zrozumiałam, pamiętam tylko wiertarkę, stanowczo za mało, żeby powiedzieć "oglądałam, wiem o co chodzi, rozumiem". Własnie nie rozumiem, nie wiem, i trochę szkoda.
Jak mogłaś cokolwiek zrozumieć, jeśli pamiętasz tylko jedną scenę... żeby coś zrozumieć, raczej trzeba to oglądać od początku do końca, a nie tylko fragment.
Sam dobrze nie wiem czy zrozumiałem ten film, ale jak dla mnie jego sensem jest wyznaczenie granicy świadomości. Zawsze mnie intrygowało to, co czyni nas istotami rozumnymi. Skąd posiadamy swoją świadomość? Czy to tylko kwestia wystarczającego poziomu inteligencji? Czy może coś więcej - dusza?