Ostatnio miałem okazję obejrzeć po raz kolejny, troszkę go sobie przypomnieć. Bałem się czy po takim czasie będę go odbierał tak samo dobrze. Czy może "straci" na swojej atrakcyjności. Całe szczęście nie stracił :)

Jeżeli chodzi o tematykę - uwielbiam tego typu filmy i kontrowersyjne zagadnienia. Początkowe poszukiwania prawidłowości w świecie, na podstawie praw matematycznych czy chociażby liczby Pi wydają się jakimś filmem wypełnionym "naukowym bełkotem" mało ciekawym. Jednak z każdą kolejną sceną przekonujemy się że nie wszystko w temacie filmu jest takie proste i oczywiste. Także pod tym kątem film trafia do mnie w 100%. Również w spójności - zarówno tematu jak i fabuły nie widzę większych uchybień. Film daje dosyć "psychodeliczny" klimat dając bardzo dobre tło pod głównego bohatera. 9/10

Także sposób realizacji/montażu. Tworzenie "klimatu". Wszystko jest na bardzo dobrym poziomie. Zrobienie tego w konwencji B&W dodaje dodatkowego smaczku. Zdecydowanie widać też charakterystyczną "rękę" człowieka, który był odpowiedzialny za Requiem. 9/10

Muzyka - no tak :) Uwielbiam tą ścieżkę dźwiękową :) psychodeliczne, łamane rytmy idealnie pasują pod ten film. Zrozumiałe jest dla mnie że większość osób może to zniechęcić. "Standardowy" widz bardzo często jest też "standardowym" słuchaczem, przez to rzadko akceptuje muzykę inną niż tą z pierwszych miejsc list przebojów etc. Dla mnie psychodeliczne łamane pozycje łączone z chilloutem i ambientem jakie proponują m.in Orbital, Aplex twins, Roni Size czy Psilonautic są na bardzo dobrym poziomie. Nie mówiąc już o tym co zrobił Clint Mansell. 9/10

Co jeszcze? Gra aktorska zapewne. Tutaj oczywiście pierwsze skrzypce gra Max (Sean Gullette) a właściwie jego choroba psychiczna, którą wg. mnie zagrał bardzo dobrze. Reszta postaci również wypadła dobrze.

Podsumowując - Pi nie jest filmem prostym łatwym i przyjemnym,. Jednak jest to jeden z najlepszych filmów ( nie tylko w swojej kategorii) jakie widziałem i jestem przekonany, że na zawsze będzie miał u mnie miejsce na półce "the best of". Wart jest obejrzenia i odrobiny refleksji - zarówno nad tematyką,sensem jak i nad samym sobą :). Zdecydowanie wolę poświęcić ten czas na refleksję niż udowadnianie kto jest większym "idiotą" - ten który ślepo wierzy w fakty zawarte w tym filmie czy ten, który usilnie próbuje zgrywać większego specjalistę i udowodnić temu pierwszemu że to głupota :)

Pozdrawiam serdecznie.