PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=845}

Pi

7,4 110 727
ocen
7,4 10 1 110727
6,9 26
ocen krytyków
Pi
powrót do forum filmu Pi

Ten Cohen był ignorantem matematycznym, jeśli uważał, że w liczbie pi znajdzie jakąś prawidłowość... Bez sensu, kolejny po "Cube" i "Buntowniku z wyboru" matematyczny bełkot.

robbie86

Uscisle tylko : Liczba pi jest nie tylko nie wymierna ale i przestepna (nie algebraiczna) tz. ze nie da sie jej przedstawic za pomoca jakiego kolwiek wielomianu o wykladnikach calkowitych in. macierzy tych wykladnikow tak zeby liczba pi byla miejscem zerowym.

Dlaczego nalezy uscislic? Poniewaz nie kazda liczba niewymierna zachowuje nieprawidlowosc w zapisie pozycyjnym ( okresowosc). Przykladem takiej liczby jest np. pierwiastek kwadratowy z 2. Ale wtedy wlasnie taka liczba jest algebraiczna!!! i nie jest przestepna tak jak pi.

ocenił(a) film na 8
adi_82

Piękno matematycznego geniuszu polega na doszukiwaniu się prawidłowości tam, gdzie nikt inny ich nie widzi, na przykład w nieskończonym ciągu nieuporządkowanych liczb po przecinku w liczbie pi. Pod tym względem wydaje mi się że nie było w filmie przesady.

użytkownik usunięty
DarkJedi91

to jest obłęd geniuszu a nie jego piękno nie mylmy dwóch tak skrajnych rzeczy

ocenił(a) film na 10

To akurat właśnie jest piękno. Obłęd zaczyna się wtedy, gdy popada się w obsesję. Widzenie samego piękna i porządku, o którym wspomniał DarkJedi91 nie ma nic wspólnego z obłędem. Jeśli nie wpadło się w obsesję takie spojrzenie daje spokój umysłu i jest wręcz przeciwieństwem obłędu.

użytkownik usunięty
Eleonora

odchodzimy od filmu który pokazuje jak geniusz przez swoją pychę doprowadził się do szaleństwa- nic w tym pięknego nie ma jest natomiast przestroga by tak nie postępować. umysł bohatera jest wypatrzony całkowicie, może w jakimś aspekcie jest piękny ale ten film o tym nie traktuje znowu korekta.

ocenił(a) film na 10

Nie odchodzimy od filmu. Po prostu jesteś zwolennikiem jego innej interpretacji. I mi wcale nie chodziło o piękno umysłu pokazanego w filmie - to akurat zupełnie źle zrozumiałeś. Zresztą nie wiem jak Ci to dokładniej wyjaśnić. Twoja interpretacja tego filmu jest inna od interpretacji mojej czy paru innych osób. Nie pisz o korekcie z tego choćby względu, że sam gdzieś napisałeś, że przy Twoim spojrzeniu końcówka filmu wypada nieco kiepsko. Przy moim spojrzeniu jest doskonała, więc jeśli czyjaś interpretacja jest lepsza to raczej ta która lepiej pasuje do treści filmu (całej treści, wszystkich jego elementów). Nie znaczy to, że odbieram Ci prawo do Twojej interpretacji, ale nie poprawiaj innych ludzi w ten sposób. Po prostu nie rozumiesz o co chodzi w tym innym postrzeganiu świata, kiedy widzi się porządek i piękno w takim na przykład rozwinięciu liczby Pi. W tym nie ma nic z obsesji. Tobie chodzi o obsesję związaną z pracoholizmem (prawdziwym pracoholizmem czyli schorzeniem, nie tym, co ludzie powszechnie nim nazywają, czyli bycie pracowitym), która często występuje u matematyków. Poniekąd ten film dotyka tej tematyki, jednak w sposób bardziej uniwersalny. W tym sensie, że nie trzeba być aż wielkim matematykiem, by skrajnie wszystko intelektualizować. Wiele osób to robi. W sumie chyba większość współcześnie żyjących. Z tymże Max jednocześnie odchodzi od tego intelektualizowania skłaniając się w stronę poszukiwania istoty życia (w sensie impulsu życia w żywych tworach).

W powyższych komentarzach nie chodziło (przynajmniej mi, bo nie ręczę za DarkJedi91) o piękno zawarte w intelektualizowaniu, bo tam go nie ma. Chodziło o umiejętność widzenia porządku świata. Sensu jego faktycznego ładu. To można widzieć w Pi. I to jest piękne.
Cohen nie miał tej umiejętności widzenia porządku świata, choć chciał go pojąć, ale z filmem to zagadnienie - widzenie tego piękna itd. - to akurat z filmem ma wiele wspólnego, więc nie odchodzimy od filmu.

użytkownik usunięty
Eleonora

szukanie prawidłowości w liczbie pi w dzisiejszych czasach jest obłędem, bawieniem się w ezoterykę nie w naukę. po drugie pracoholizm nie doprowadza do schizofrenii a niektóre zachowania są w wypadku przedchorobowym jakby książkowe. o czym mówię np. o tak prostym fantazjowaniu wymyślaniu różnego rodzaju niesamowitych teorii. wiara we wszechmoc umysłu jest głównym problemem współczesnych czasów. natomiast próba rozwiązania tak wielkich spraw jak ostateczna rzeczywistość czy bóg intelektem, jest niesamowitą arogancją i musi prowadzić do szaleństwa.

"Cohen nie miał tej umiejętności widzenia porządku świata, choć chciał go pojąć, ale z filmem to zagadnienie - widzenie tego piękna itd. - to akurat z filmem ma wiele wspólnego, więc nie odchodzimy od filmu."

oczywiście że jest to w tym filmie zawarte, pokazane ale za pomocą antytezy. bohater bombardowany jest znakami by przestał pogrążać się w szaleństwie ale niestety gdy popatrzył na słońce oślepł całkowicie i pomimo tego że odzyskał wzrok został ślepcem do końca. a co do zakończenia to właśnie dlatego wydaje mi się ono za proste.

ocenił(a) film na 10

Ale teraz faktycznie nie piszesz na temat filmu. W filmie mamy szczególną sytuację - szukanie "wzoru" na samo życie. Badanie żywej struktury typu giełda. Jedynie kolega Maxa badał rozwinięcie liczby Pi. Max w ogóle się tym nie zajmuje, a Ty piszesz o "szukaniu prawidłowości w liczbie Pi w dzisiejszych czasach". Tego nie ma w tym filmie.
Całkiem dobrze znam się na schizofrenii jak i zachowaniach obsesyjnych. Do schizofrenii może doprowadzić szereg czynników. Nie pisałam nigdzie, że z samego pracoholizmu ma nagle wykwitnąć schizofrenia.

Jeśli chodzi o widzenie piękna w rozwinięciu liczby Pi, to można o tym mówić w sytuacji, gdy człowiek jest sharmonizowany ze światem i wtedy widzi to piękno. Na drodze intelektualizowania nie dojdzie się do takiego stanu. Cohen na końcu filmu wreszcie zauważa, że powinien po prostu żyć zamiast badać życie. Czyniąc z życia przedmiot badania oddalał się od życia. To jest ten nieszczęsny przerost naukowego podejścia tak powszechny w obecnych czasach. Tzn. niekoniecznie to jest faktycznie naukowe podejście, ale chodzi o tą wiarę w moc umysłu i to umysłu rozumianego jedynie jako intelektualna maszyna podobna do komputera. Przy takim podejściu ludzie badają i badają coś, przykładowo rozwinięcie liczby Pi, ale piękna wcale w tym nie widzą. Gdyby je dostrzegali zrozumieliby, że nie ma sensu badać, że sensem jest samo istnienie tego, a dla nas obcowanie z nim. Że chodzi o zatopienie się w życiu, rozpłynięcie się w nim przez wtopienie się w nie, czego nigdy się nie osiągnie badając życie w sposób naukowy. To jest bardzo w duchu Zen i wiele osób rozumiejących choć trochę Zen dobrze rozumie sens tego filmu. Oczywiście Aronofsky zrobił go pod wpływem kabały, ale ponieważ sens/nauki i światopogląd promowane w kabale są niemal identyczne (a może i nawet identyczne, jeśli chodzi o sam sens) z Zen, to stąd to podobieństwo i dostępność filmu dla osób znających Zen.

Jak napisałam w innym temacie, Ty szalenie upraszczasz ten film sprowadzając go do filmu o człowieku pogrążającym się w szaleństwie i tylko tyle. Kompletnie ignorujesz wszelkie kwestie związane z tematyką metafizyczną, psychologią i oczywiście w tym także z kabałą. Jednym słowem ignorujesz tematykę tego filmu lub przynajmniej potężną jej większość. Nie mam nic przeciwko, bo masz prawo do swojej interpretacji. Uważam, że najważniejsze by dana interpretacja wzbogacała widza (nie musi mieć nawet nic wspólnego z zamysłem twórcy, jeśli służy widzowi, to jest ok) i uważam też, że są możliwe różne interpretacje i można czerpać przemyślenia z rozważania różnych interpretacji tego samego filmu. Nie trzeba wybierać tylko jednej, choć oczywiście większość osób zwykle ma tę jedną ulubioną, najbardziej im pasującą. Tak więc mnie nie przeszkadza, że akurat tak ten film odbierasz i rozumiesz, ale nie poprawiaj w kółko innych osób, twierdząc że jedynie Twoja wizja na ten film jest prawidłową.

W sumie nie chce mi się tu dyskutować na takiej zasadzie jak teraz, ale odezwałam się dla równowagi. Strofujesz ludzi, że nie powinni zadawać pytań albo że np. dostrzegają znaczenie jakichś symboli, albo że np. zdają sobie sprawę z tego, że w rozwinięciu liczby Pi można widzieć piękno. Nie poprawiaj ludzi w ten sposób. Za mocno starasz się narzucać innym swoje zdanie.

ocenił(a) film na 10
Eleonora

Aaa.. i jeszcze jedna kwestia, napisałeś na początku: "szukanie prawidłowości w liczbie pi w dzisiejszych czasach jest obłędem, bawieniem się w ezoterykę nie w naukę". To zdanie nie ma sensu, bo to jest właśnie czysta nauka. Ezoteryką by to było gdyby chodziło o poznawanie sensu w celu rozwoju i osiągnięcia maksymalnej harmonii z resztą świata. W nauce zawsze chodzi o podporządkowanie. To jest właśnie nauka, a nie ezoteryka.

użytkownik usunięty
Eleonora

od teraz będę cytował bo nie wiesz skąd się co wzięło.
napisałaś post przed moim:

" Po prostu nie rozumiesz o co chodzi w tym innym postrzeganiu świata, kiedy widzi się porządek i piękno w takim na przykład rozwinięciu liczby Pi."

nie czytasz postów wyciągasz wnioski po strzępach tych które akurat wpadną Ci w oko.

"To jest bardzo w duchu Zen i wiele osób rozumiejących choć trochę Zen dobrze rozumie sens tego filmu."

w duchu zen jest również rozpuszczenie utożsamienia z ego- mówi Ci to coś?

"W sumie nie chce mi się tu dyskutować na takiej zasadzie jak teraz, ale odezwałam się dla równowagi. Strofujesz ludzi, że nie powinni zadawać pytań albo że np. dostrzegają znaczenie jakichś symboli, albo że np. zdają sobie sprawę z tego, że w rozwinięciu liczby Pi można widzieć piękno. Nie poprawiaj ludzi w ten sposób. Za mocno starasz się narzucać innym swoje zdanie".

bo jestem po prostu ignorantem zapatrzony w swoją piękna ideologię ale nie umiejącym przełożyć jej na życie- znajome?


ocenił(a) film na 10

Dałeś cytat odnośnie tego piękna w rozwinięciu Pi, ale ten cytat nie zmienia tego, co napisałeś i nie wiem w ogóle dlaczego powtórzyłeś to zdanie, bo było oczywistym, że do niego się odnosiłeś pisząc tamten wpis pod postem zawierającym owo zdanie.

Tematyka ego bardzo wiele mi mówi, ale nie jestem pewna czy Tobie też. W Zen nie tyle dąży się do rozpuszczenia utożsamienia z ego. Wyjściowo ego jest niezbędne (tak więc warto pamiętać, że Zen bynajmniej nie uważa ego za coś złego czy niepotrzebnego, a wręcz przeciwnie, bo jest niezmiernie potrzebne, tyle że w określonym okresie), natomiast w kolejnych etapach rozwoju duchowego można powiedzieć że ono zanika lub też innymi słowy, że staje się niewidoczne, co sprowadza się do tego, że do głosu dochodzi jaźń. Potem natomiast przechodzi się do stanu nie-jaźni. W kabale jest podobnie, tyle że nie mówi się o rozpuszczaniu ego (ani o jego zaniku), natomiast o oczyszczeniu go tak, by stało się idealnym zwierciadłem dla jaźni (czyli samo w sobie było zupełnie przejrzyste, by stając się zwierciadłem jaźni stało się z nią identycznym, czyli niby także przypomina to jego zanik, ale nie określa się tego w ten sposób, bo nadal uznaje się ego jako istniejącą składową struktury człowieka). Przy takim spojrzeniu ego nadal wtedy pozostaje, ale jest tak jakby zastąpiła je jaźń. Ego przestaje być przeszkodą dla kontaktu z jaźnią. Tak więc sens przebiegu rozwoju duchowego wygląda w kabale i zen tak samo, tyle że trochę inaczej się to opisuje.

Z tymże nie wiem na co chciałeś zwrócić uwagę, co mi wytknąć, co udowodnić czy obalić wspominając w ten sposób o kwestii ego.

@ "bo jestem po prostu ignorantem zapatrzony w swoją piękna ideologię ale nie umiejącym przełożyć jej na życie- znajome? "

Widzisz, problem z Tobą polega na tym, że nieudolnie usiłujesz mi dojechać tylko, dlatego że zwróciłam Ci uwagę, że nie powinieneś narzucać innym swojej interpretacji. Usiłujesz mi teraz wmówić, że niby ja narzucam swoją. Ja jednak napisałam Ci, że nie przeszkadza mi istnienie innych interpretacji, a nawet to lubię, bo niezależnie od tego czy są to interpretacje mające cokolwiek wspólnego z zamierzeniami twórcy filmu, czy nie, to jednak mogą poskutkować ciekawymi przemyśleniami i często warto je poznać.

Napisałam, że nie lubię zwracać uwagi w takich sytuacjach jak ta (to oznaczał fragment mojej wypowiedzi: "nie chce mi się tu dyskutować na takiej zasadzie jak teraz"), czyli kiedy ktoś tak nachalnie poprawia innych tylko, dlatego że uważa wyłącznie swoją interpretację za jedyną prawidłową, bo często takie osoby tak jak Ty teraz unoszą się dumą i zaczynają atakować nie myśląc w ogóle o sensie dyskusji. Przestaje się dyskutować o filmie, a zaczyna wyłącznie o cudzej - w tym wypadku Twojej - urażonej dumie.

Napisałam o tym, że Aronofsky stworzył ten film pod wpływem fascynacji kabałą, bo jest to faktem. To nie jest kwestia mojej interpretacji (nie zachodzi tu z mojej strony żadne narzucanie innym swojej ideologii czy interpretacji). Ty ten fakt ignorujesz konstruując swoją interpretację tego filmu i podkreślam jeszcze raz że mi to nie przeszkadza, ale przeszkadza mi to, że wmawiasz ludziom że są w błędzie dostrzegając w tym filmie treści metafizyczne z założenia będące składowymi tematyki poruszanej przez ten film. Możesz je ignorować, ale nie wmawiaj ludziom, że to jedyna właściwa droga, bo zaprzeczasz rzeczywistości. Wprowadzasz ludzi w błąd, zrozum.

użytkownik usunięty
Eleonora

"W Zen nie tyle dąży się do rozpuszczenia utożsamienia z ego".

piszesz a nawet nie wiesz co piszesz jeżeli to co napisałaś powyżej uważasz za prawdę to kompletnie nie rozumiesz zen. nie czytasz dokładnie rozpuścić ego a rozpuścić utożsamienie z ego to dwie różne sprawy.

"W Zen nie tyle dąży się do rozpuszczenia utożsamienia z ego. Wyjściowo ego jest niezbędne (tak więc warto pamiętać, że Zen bynajmniej nie uważa ego za coś złego czy niepotrzebnego, a wręcz przeciwnie, bo jest niezmiernie potrzebne, tyle że w określonym okresie), natomiast w kolejnych etapach rozwoju duchowego można powiedzieć że ono zanika lub też innymi słowy, że staje się niewidoczne, co sprowadza się do tego, że do głosu dochodzi jaźń. Potem natomiast przechodzi się do stanu nie-jaźni. W kabale jest podobnie, tyle że nie mówi się o rozpuszczaniu ego (ani o jego zaniku), natomiast o oczyszczeniu go tak, by stało się idealnym zwierciadłem dla jaźni (czyli samo w sobie było zupełnie przejrzyste, by stając się zwierciadłem jaźni stało się z nią identycznym, czyli niby także przypomina to jego zanik, ale nie określa się tego w ten sposób, bo nadal uznaje się ego jako istniejącą składową struktury człowieka). Przy takim spojrzeniu ego nadal wtedy pozostaje, ale jest tak jakby zastąpiła je jaźń. Ego przestaje być przeszkodą dla kontaktu z jaźnią. Tak więc sens przebiegu rozwoju duchowego wygląda w kabale i zen tak samo, tyle że trochę inaczej się to opisuje."

wszystko prawda ale to tylko intelektualna strona, która jest też umysłem i w niczym ci nie pomoże:)


ocenił(a) film na 10

@ "piszesz a nawet nie wiesz co piszesz jeżeli to co napisałaś powyżej uważasz za prawdę to kompletnie nie rozumiesz zen. nie czytasz dokładnie rozpuścić ego a rozpuścić utożsamienie z ego to dwie różne sprawy. "

Niestety znowu nie przeczytałeś ze zrozumieniem. "rozpuszczenie utożsamienia z ego" jest dość nieszczęśliwym określeniem na to, do czego dąży się w Zen i dlatego specjalnie napisałam Ci na czym rzecz faktycznie polega. Po to właśnie, żeby wyjaśnić dlaczego Twoje określenie nie za bardzo pasuje do realiów. Gdybym uważała, że rozpuszczenie ego i rozpuszczenie utożsamiania się z ego to jest to samo - jak mi wmawiasz, że uważam - wtedy nie wyjaśniałabym Ci faktycznego spojrzenia Zen na te kwestie. Wtedy nie poprawiałabym Twojej wypowiedzi. Skoro jednak po tym wszystkim Ty myślisz, że ja myślę, że rozpuszczenie ego i rozpuszczenie utożsamiania się z ego to to samo, to ja się poddaję. Ponownie proszę Cię, żebyś się najpierw zastanowił nad tym, co chcesz napisać zanim zaczniesz pisać. I żebyś postarał się choć trochę rozumieć, co czytasz.

@ "wszystko prawda ale to tylko intelektualna strona, która jest też umysłem i w niczym ci nie pomoże:)"

Nie wiem po co to napisałeś. Najpierw pokazałeś, że nie zrozumiałeś mojego wpisu wypaczając jego sens i stwierdziłeś, że nie rozumiem Zen, a następnie ten sam mój wpis skwitowałeś stwierdzeniem "to wszystko prawda". Znowu sam sobie przeczysz.
Nie wiem też po co piszesz o tym pomaganiu. Ja Ci usiłuję wytłumaczyć sedno tych procesów. Trudno to inaczej wyjaśniać na forum niż za pomocą opisu słowami, co zawsze można uznać za intelektualizowanie przynajmniej w jakiejś części. Przy czym nie mam jakichś wielkich ambicji, by coś bardziej skomplikowanego Ci wyjaśnić w sytuacji, gdy z innych Twoich wpisów wynika, że wiele rzeczy związanych z myśleniem i życiem w stylu wschodnim jest dla Ciebie nie do ogarnięcia.

Po prostu wyjaśniłam kwestię ego, bo w danym momencie sam ją poruszyłeś i zadałeś mi pytanie: "mówi Ci to coś?". Oczywiście domyśliłam się, że miało to na celu wbicie mi jakiejś tam niezdarnej szpileczki, ale nie mam tendencji do skręcania w tę stronę. Nie jestem zainteresowana wymianą złośliwości, więc odpowiedziałam na poważnie.

użytkownik usunięty

powoli bo za szybko działasz.
adi napisał post przed dark:
"Uscisle tylko : Liczba pi jest nie tylko nie wymierna ale i przestepna (nie algebraiczna) tz. ze nie da sie jej przedstawic za pomoca jakiego kolwiek wielomianu o wykladnikach calkowitych in. macierzy tych wykladnikow tak zeby liczba pi byla miejscem zerowym.

Dlaczego nalezy uscislic? Poniewaz nie kazda liczba niewymierna zachowuje nieprawidlowosc w zapisie pozycyjnym ( okresowosc). Przykladem takiej liczby jest np. pierwiastek kwadratowy z 2. Ale wtedy wlasnie taka liczba jest algebraiczna!!! i nie jest przestepna tak jak pi. "

na co dark napisał:
"Piękno matematycznego geniuszu polega na doszukiwaniu się prawidłowości tam, gdzie nikt inny ich nie widzi, na przykład w nieskończonym ciągu nieuporządkowanych liczb po przecinku w liczbie pi. Pod tym względem wydaje mi się że nie było w filmie przesady."

na co ja odpowiedziałem:
"to jest obłęd geniuszu a nie jego piękno nie mylmy dwóch tak skrajnych rzeczy"

Ty tego nie zrozumiałaś zupełnie. co zrobiłaś natomiast wywnioskowałaś iż ja piękna tego filmu , które Ty widzisz nie widzę. to jest bardzo dojrzałe podejście z twojej strony.
wykładasz mi tu zen a na pewno słyszałaś o czymś takim jak "śmierdzieć zenem". popatrz czasami w lustro to może boleć ale jest zbawienne.
myślisz że ja "tego" nie widzę w filmie i zamykasz mnie w ciasne ramy swojego zawężonego poglądu który na zasadzie wybiórczej zapadki przykleja się do mnie. i ja się pytam czy to jest zen? nie ale na pewno jest to bardzo niesprawiedliwe, stąd moje nawet nie agresywne ale po prostu biorące się z frustracji posty.
przyczepiłaś się do mojego stylu rozmowy tak jakby to była rzecz najważniejsza na świecie a pominęłaś wszystkie argumenty. śmiem twierdzić że nawet nie przeczytałaś tych postów- do większości tego co piszesz nie sposób się odnieść jakkolwiek. pomimo tego co uważasz wiem co to jest kabała, sufizm, filozofia wieczysta i nie jest to żadne odkrycie iż mówią wszystkie o tym samym.

"Widzisz, problem z Tobą polega na tym, że nieudolnie usiłujesz mi dojechać tylko, dlatego że zwróciłam Ci uwagę, że nie powinieneś narzucać innym swojej interpretacji. Usiłujesz mi teraz wmówić, że niby ja narzucam swoją. Ja jednak napisałam Ci, że nie przeszkadza mi istnienie innych interpretacji, a nawet to lubię, bo niezależnie od tego czy są to interpretacje mające cokolwiek wspólnego z zamierzeniami twórcy filmu, czy nie, to jednak mogą poskutkować ciekawymi przemyśleniami i często warto je poznać."

ja nie biorę wszystkiego tak osobiście. to co piszesz jest odzwierciedleniem tego co masz- po co Ci to- zadaj to proste pytanie?

"To nie jest kwestia mojej interpretacji (nie zachodzi tu z mojej strony żadne narzucanie innym swojej ideologii czy interpretacji). Ty ten fakt ignorujesz konstruując swoją interpretację tego filmu i podkreślam jeszcze raz że mi to nie przeszkadza"

znowu imputujesz podwójnie dla mnie i dla siebie.

, ale przeszkadza mi to, że wmawiasz ludziom że są w błędzie dostrzegając w tym filmie treści metafizyczne z założenia będące składowymi tematyki poruszanej przez ten film. Możesz je ignorować, ale nie wmawiaj ludziom, że to jedyna właściwa droga, bo zaprzeczasz rzeczywistości. Wprowadzasz ludzi w błąd, zrozum. "

nie mam takiego zamiaru. i cała rozmowa znowu nawraca do jednego stwierdzenia iż ty źle odbierasz moje intencje- taki styl ale rozmawiajmy merytorycznie a nie o stylach.
szkoda energii na takie pisanie naprawdę.

ocenił(a) film na 10

@ "Ty tego nie zrozumiałaś zupełnie. co zrobiłaś natomiast wywnioskowałaś iż ja piękna tego filmu , które Ty widzisz nie widzę. to jest bardzo dojrzałe podejście z twojej strony. "

Zrozumiałam to co skomentowałam i nie było tam nic na temat piękna tego filmu. Nie wmawiaj mi, że pomyślałam coś innego niż pomyślałam. To są Twoje urojenia. I narzucanie mi ich jest chore. Piszesz mi cytuję: "wywnioskowałaś iż ja piękna tego filmu , które Ty widzisz nie widzę". Nic takiego nie wywnioskowałam. Pisałam zupełnie o czym innym - dokładnie o umiejętności widzenia porządku w czymś, co nie ma porządku w sensie okresowości. Chodziło o porządek w sensie harmonii/ładu. Nijak ma się do widzenia piękna w filmie.

@ "wykładasz mi tu zen a na pewno słyszałaś o czymś takim jak "śmierdzieć zenem". "

Jesteś rozbrajający. Sam napisałeś o ego w Zen na co ja Ci po prostu odpowiedziałam. Jak domyślam się (co powtórzę), napisałeś to siląc się na złośliwość pod moim adresem. Jednak ponieważ to, co napisałeś jest nie do końca sensowne, to w odpowiedzi po prostu Ci wytłumaczyłam jak to jest faktycznie. Sam sobie teraz zadaj pytanie po co wylatywałeś z tym tekstem o ego i Zen.

@ "myślisz że ja "tego" nie widzę w filmie i zamykasz mnie w ciasne ramy swojego zawężonego poglądu który na zasadzie wybiórczej zapadki przykleja się do mnie. i ja się pytam czy to jest zen?"

Strasznie Ci to poetycko wyszło :) Słuchaj, do znudzenia - zastanów się o co Ci właściwie chodzi i co chcesz napisać, zanim zaczniesz pisać. Napisałam o kabale ze względu na to, że pod jej wpływem powstał film, pod którym się wypowiadamy i jego treść zawiera bardzo dużo nawiązań do kabały. A że z tym się wiąże operowanie liczną symboliką i roztrząsanie podświadomości, to film ten to wszystko zawiera. Takie są po prostu fakty. O Zen wspomniałam przy okazji z racji tego, że można ten film interpretować odnosząc się nie do kabały, a do Zen ze względu na liczne podobieństwa między Zen i kabałą. Interpretacja "Pi" biorąca pod uwagę samą myśl Zen, a nie biorąca pod uwagę kabały, pominie szereg symboli związanych ściśle z kabałą, ale też będzie dobrą interpretacją - w sensie pasującą do filmu i wiele dającą widzowi. I tylko tyle. Po co dopisujesz do tego nie wiadomo co?? Co Ci śmierdzi Zen?? Nie zrozumiałeś po prostu że chodziło mi o podkreślenie, że są różne możliwe interpretacje. Można też tak jak postulujesz uznać, że to film jedynie o chorobie psychicznej i nie brać pod uwagę symboliki związanej z metafizyką. Można. Nie wiem dlaczego tak się rzucasz skoro wielokrotnie napisałam, że ja tego nie neguję. Stwierdziłam jedynie, że wtedy nie uwzględni się symboliki szeregu elementów. Twój wybór jaką drogę interpretacji obierasz, ale nie najeżdżaj na innych, że wybierają inną.

Zanim zrobisz wielką awanturę o to, że ktoś Cię niby obraża. Zanim zaczniesz pytać czy takie złe traktowanie Ciebie jest w duchu Zen, upewnij się lepiej czy w ogóle to złe traktowanie Ciebie zaszło i czy sam siebie nie ośmieszać wypisując te wszystkie teksty o duchu Zen, o tym jak to Cię ktoś zamyka w ciasne ramy itd. wszystko to okraszając jednocześnie niewybrednymi złośliwościami.

@ "przyczepiłaś się do mojego stylu rozmowy tak jakby to była rzecz najważniejsza na świecie a pominęłaś wszystkie argumenty."

Najpierw musiałabym wiedzieć o co Ci chodzi z tym stylem rozmowy, do którego się niby przyczepiłam. Znowu nie wiem o co Ci chodzi, a Ty znowu się zapędziłeś w wymyślaniu moich poglądów, pod którymi nie mam zamiaru się podpisywać, bo po prostu nie są moje.

@ "śmiem twierdzić że nawet nie przeczytałaś tych postów- do większości tego co piszesz nie sposób się odnieść jakkolwiek."

Nie przeczytałam tego, co skomentowałam?? I pewnie też cytuję to, co komentuję, bez czytania tego... Ok, że jesteś sfrustrowany (sam to napisałeś, nie wmawiam Ci tego), ale są granice pisania bez sensu.

@ "pomimo tego co uważasz wiem co to jest kabała, sufizm, filozofia wieczysta i nie jest to żadne odkrycie iż mówią wszystkie o tym samym. "

Oczywiście, że nie jest to żadne odkrycie. Zaraz mi zaczniesz wmawiać, że ja myślę, że to moje osobiste odkrycie... Jeszcze raz Ci powtarzam, że to, co napisałam na temat Zen (czego tak bardzo się tu uczepiłeś) wynikało z tego, co komentowałam. Sam zadałeś pytanie odnośnie ego w Zen. Pisząc je trochę nieszczęśliwie sformułowałeś tam pewną myśl. Ja po prostu Ci odpisałam. Jesteś zły, że byłam w stanie odpisać? Nie powinnam była pisać na poważnie tylko też się wysilić na sformułowanie jakiegoś docinka na poziomie takim jak Twój? A może ja tak nie chcę i nie lubię, co? Jesteś w stanie uszanować to, że ktoś nie lubi rozmowy na zasadzie wymiany złośliwości?

@ "ja nie biorę wszystkiego tak osobiście. to co piszesz jest odzwierciedleniem tego co masz- po co Ci to- zadaj to proste pytanie?"

Gdybyś nawet brał osobiście, ale nie tak bardzo jak bierzesz, to i tak rozmowa byłaby o wiele prostsza, bo nie frustrowałbyś się aż tak mocno i nie wymyślałbyś aż tak zajadle co też możesz mi za dziwne poglądy przypisać, czy w jaki sposób dojechać. Wybacz, ale nie wiem o co Ci chodzi w tym pytaniu. Podejrzewam, że gdybyś zaczął wyjaśniać o co Ci w nim chodzi znowu wyszłoby na to, że to niewybredna próba dojechania mi. Chcesz, to próbuj wyjaśniać. Może być ciekawie.

@ "znowu imputujesz podwójnie dla mnie i dla siebie."

Nie sądzę, żebyś Ty sam wiedział o co Ci chodzi. Zwłaszcza z tym zjawiskiem imputowania sobie samemu/samej. Jesteś w stanie rozwinąć swoją myśl o tym jak to sama sobie coś imputuję?

@ "nie mam takiego zamiaru. i cała rozmowa znowu nawraca do jednego stwierdzenia iż ty źle odbierasz moje intencje- taki styl ale rozmawiajmy merytorycznie a nie o stylach."

Co do Twojego stylu, to zauważam pewne błędy w nim, ale to się ma nijak do treści. Gdybym czepiała się Twojego stylu, to... czepiałabym się Twojego stylu, a nie treści Twoich wypowiedzi.

Jeszcze raz: Zastanów się czasem o co Ci chodzi.

użytkownik usunięty
Eleonora

nie mam siły walczyć z tak ograniczonymi ludźmi i możesz odpisywać co chcesz ale nie będzie to nic innego jak demagogia bo w tym jesteś mistrzynią i nie pytaj mnie o co mi chodzi bo się ośmieszasz.

ocenił(a) film na 10

Nie widzę nic złego w ośmieszaniu się w Twoich oczach. W Twoich oczach świat jest ogólnie trochę do góry nogami - to raz, a dwa to to, że musi mi na kimś zależeć w jakikolwiek sposób, by obchodziło mnie jego zdanie na mój temat.
Musisz zrozumieć, że ja naprawdę dążę na forum do dyskusji o filmach i tematach w nich poruszanych, a te kwestie typu 'co o mnie myślą inni', 'jak wypadam w ich oczach' itp. itd. nie są dla mnie istotne. Przeszkadza mi jedynie gdy ktoś przekręca moje wypowiedzi i przypisuje mi nie moje poglądy - to to tak.

Domyślałam się, że nie będziesz umiał mi nic odpisać lub przynajmniej niewiele i oczywiście z przyjemnością zakończę tę rozmowę. Chciałabym Ci jedynie napisać, tak po prostu dla Ciebie, że rozważając kwestie związane z rozwojem powinieneś zwrócić uwagę na to, że kiedy przyjmiesz strategię rozpuszczania utożsamiania się z ego (tak jak postrzegasz zalecenia Zen), to tym samym utrwalasz ego w postaci niezmienionej. Odseparowujesz się od niego, rozczłonkowujesz swoją istotę i część z niej - owo ego - wypierasz/odrzucasz. To blokuje faktyczny rozwój. Dlatego nie ma to sensu i nie o to chodzi w Zen czy jakimkolwiek innym rozwoju. Musisz dążyć do przemiany swojej istoty w pełnej postaci - całościowego rozwoju i w tym przemiany ego. Ego ma ulec przemianie. Nie ma znaczenia czy tę przemianę nazwiemy rozpuszczeniem ego, czy uczynieniem go przejrzystym (dla jaźni czy wyższego ja - jak kto woli co nazywać, czy sobie wyobrażać), czy idealnie odbijającym jaźń (i w ten sposób dającym bezpośredni kontakt z jaźnią, co innymi słowy jest utożsamianiem się z jaźnią, ale w tym wypadku utożsamianiem nie wymuszonym, nie sztucznym, nie pomijającym tak ważnego etapu jak przemiana ego. Tylko takie dojście do jaźni - nie na siłę, nie na skróty, bez pominięcia ważnych etapów po drodze i bez odcinania się od części swojej istoty - daje prawdziwy progres. Przy innym podejściu efektem jest jedynie złudzenie.). Postępując w ten sposób dochodzisz do stanu, gdy ego takie jak wcześniej przestaje istnieć. W tej sytuacji nawet gdybyś chciał nie mógłbyś się z nim utożsamiać, bo jego - przynajmniej w takiej postaci, w jakiej było w tej chwili początkowej - nie ma. Dążąc do "rozpuszczenia utożsamiania się z ego" blokujesz przemianę. To, co wyparłeś, czy od czego się odciąłeś nie może ulec przemianie, a że to stanowi istotną część człowieka w ten sposób blokuje się cały rozwój.

Wiem, że ponieważ piszę to ja, to prawie na pewno z góry to olejesz, jednak to są ważne zagadnienia, więc warto o tym napisać. Nawet jeśli nie dla Ciebie, to choćby dla kogoś innego.

użytkownik usunięty
Eleonora

Pisząc takie elaboraty maskujesz tylko swoje niedostatki intelektualne. Drugim twoim narzędziem jest wmawianie komuś w tym wypadku mi swoich mechanizmów, które mają tylko za zadanie ochronić Cię przed bardzo smutną rzeczywistością. Czytać ze zrozumieniem to może i ty potrafisz ale wyciągnąć wnioski z tego co przeczytałaś to już nie na twoje siły. Pogrążasz się coraz bardziej używając cudzych argumentów. W sumie to ci współczuję bo tak naprawdę nie widzisz nic innego poza tą swoja wyczytaną paplaniną- co zresztą próbowałaś przykleić do mnie.Tak za moimi jak i za twoimi słowami kryje się drugie dno. Nie piszesz w próżnię a ludzie umieją samodzielnie myśleć. To że ty tej umiejętności nie wykształciłaś nie znaczy że cały świat jest taki. Kompromitujesz się na całej linii obwieszczając wszem i wobec swoją wszechstronną wiedzę, a tak na prawdę to wszystkie te słowa które w tak arogancki sposób odniosłaś do mnie są bardzo jałowe. Jesteś wybiórcza w tym co piszesz, wybierasz nie wiem na jakiej zasadzie strzępek informacji w tym wypadku z tego co ja pisałem i od razu tworzysz bajkę która nijak się ma do rzeczywistości. Gdybyś pisała merytorycznie to moglibyśmy porozmawiać, ale ty wolisz przyrównywać się do innych i w bardzo łatwy sposób stawiać się nad nich. Wiedz jedno że nie trafiło pomimo tego jak sądzisz na jakiegoś głupiego ignoranta. Słabe te zakusy jak ktoś chce przypisać swoje wady drugiemu człowiekowi bo przy tym obnaża się zupełnie. Szczerze mówiąc to już nawet nie czytam wszystkiego co piszesz bo jest to taka papka niezdrowa że nie ma sensu brać tego poważnie. Także zamykam tą wyczerpującą rozmowę o tym jaka to ty jesteś oczytana, a jakim to ja głupcem jestem nie potrafiąc przyznać Ci racji.

ocenił(a) film na 10

No cóż, szkoda że nadal nie potrafisz napisać czegoś na temat filmu i tematyki w nim poruszanej, a zamiast tego ponownie skupiasz się na mojej osobie koniecznie chcąc mi dojechać. Niestety nadal świadczy to jedynie o Tobie. Biorąc udział w dyskusji na forum o tematyce filmowej powinieneś się chociaż postarać pisać coś na temat filmów, a nie wyłącznie fantazje na temat rozmówców.

Fakt, że w przeciwieństwie do Ciebie potrafię cokolwiek napisać nie oznacza, że uważam, że mam nie wiadomo jaką wiedzę. Ja nic takiego nigdzie nie twierdzę, więc daruj sobie to wmawianie. Doskonale zdaję sobie sprawę ze swoich ograniczeń. Ale ponieważ nie mam na tym punkcie kompleksów (które oczywiście raczysz mi wmawiać...) nie boli mnie, a wręcz cieszy kiedy trafiam na rozmówcę zdolnego do konstruowania dłuższych wypowiedzi.
To że w Tobie fakt, że ktoś w ogóle potrafi opisać swoje poglądy czy cokolwiek wyjaśnić budzi poczucie bycia obrażonym, poniżonym i zagrożonym świadczy jedynie o Twoich (nie moich) kompleksach.

Z powodzeniem mógłbyś się tu wypowiedzieć tak samo jak ja. Do tego służy to forum. Nikt Ci nie zakazuje, nikt nie blokuje Ci możliwości. Przykładowo mogłes już mnóstwo razy wyjaśnić dlaczego tak często piszesz sprzeczne wypowiedzi i o co ci w nich chodzi. Rozumiem, że są sytuacje, kiedy myśli się całkiem sensownie, a przypadkiem sformułuje się to tak, że wychodzi bezsens. Wtedy jednak człowiek umie przeformułować swoją wypowiedź i pokazać, że faktycznie miał na myśli coś sensownego.
Nie dziw się, że nie robisz na mnie dobrego wrażenia - Ty i Twoja wiedza, którą tak reklamujesz, ale której w ogóle nie dajesz wyrazu - w sytuacji, gdy nawet nie zauważasz, gdy sam sobie przeczysz.

Jakkolwiek będziesz się starać wymyślać kolejne przeszkody i tak każdy raczej zauważy, że nie wypowiadasz się w ten normalny dla forum dyskusyjnego sposób, bo najprawdopodobniej po prostu nie potrafisz. I nie byłoby w tym nic złego (bo przecież nie każdy musi potrafić), gdyby nie to, że wyładowujesz swoje frustracje z tym związane na innych użytkownikach. Nie wiem po co w ogóle zaglądasz na forum dyskusyjne skoro samo prowadzenie dyskusji stanowi dla Ciebie taki stres.

Poruszyłeś tu i w temacie obok szereg zagadnień, a potem usiłujesz mi wmawiać, że to wyszło ode mnie. Sam zacząłeś o ego w Zen, mimo że pisząc na ten temat pojedyncze zdanie już walnąłeś w nim podstawowy błąd wskazujący na brak zrozumienia. Sam poruszyłeś kwestię niemożności połączenia wiedzy czy poglądów z otaczającą rzeczywistością. Ja nie mam tego problemu. Ty zacząłeś o tym pisać. Do tego, mimo że wszystkiego napisałeś tak mało, zdołałeś zamieścić kilka uwag jasno pokazujących, że nie za bardzo rozumiesz kwestie, o których piszesz, a które jak obwieszczasz są Ci tak znane. Skąd Ci są znane? Domyślam się, że m.in. z książek (co jest raczej normalne, bo to najpowszechniejsze źródło wiedzy). Ale jeśli tak przekręcasz książkową wiedzę i nie umiesz nic sensownego na te tematy napisać, a jednocześnie sam wspominasz o problemie niemożności połączenia wiedzy wyczytanej z rzeczywistością, to wybacz, ale jak to można inaczej zrozumieć niż opisywanie Twojego problemu. Ty zacząłeś o tym pisać, nie ja. A to, że nie rozumiesz tego, co czytasz jest widoczne i w tematach na forum, i w prezentowanych przez Ciebie próbkach Twojej wiedzy.

Jak ktoś opisuje Ci coś w sposób dosłowny, to doprawdy nie ma już potrzeby byś szedł w iluzję i wymyślał, że pisało się na temat czegoś zupełnie innego.
Jak zadajesz komuś pytanie, to nie miej potem pretensji o to, że Ci odpowiada.

Pisałam Ci już wcześniej i powtórzę jeszcze raz: zastanów się po prostu o co Ci właściwie chodzi.

ocenił(a) film na 9
robbie86

Zgadzam sie, pi nie jest wymierna, ale czy wlasnie o to nie chodzilo w tym filmie? Skad wiemy ze Pi jestn niewymierna? Bo nikt nie znalazl jak dotad jej okresu, ale Max Cohen poswiecil swoje zycie szukaniu okresu liczby pi. O tym jest ten film. O szukaniu konca w tym co jest powszechnie uwazane za nieskonczone o szukaniu regol i wzorow opisujacych wszechswiat. Kto wie czy Pi nie ma okresu na 10 miliardowym miejscu po przecinku? Nikt.

ocenił(a) film na 6
Teedee

"Max Cohen poswiecil swoje życie szukaniu okresu liczby pi. O tym jest ten film"

No dzięki Teedee za spojler. Ech... a chciałem obejrzeć ten film... ;)

ocenił(a) film na 9
Sony_West

Oj tam oj tam, niczego więcej nie napisałem co by nie było w opisie dystrybutora. Film jak najbardziej godny polecenia.

Sony_West

Jak mógł poświęcić swoje życie na szukanie okresu liczby niewymiernej? Zachodzi pewne twierdzenie, które chyba Cohen powinien znać;)

ocenił(a) film na 10
psyychopata

Jak ktoś oglądał ten film, to chyba raczej zdaje sobie sprawę, że Max wcale nie szukał okresu liczby Pi.

Sony_West

To nie spoiler.

ocenił(a) film na 8
Teedee

Udowodniono niewymierność liczby pi. Mam w jakiejś książce dowód, jest kilka ciekawych lematów, ale generalnie dowód powinien być zrozumiały nawet dla licealisty zainteresowanego matematyką. Ale jeżeli nie wierzysz w niewymierność liczby pi, to spróbuj obalić tę prawdę.

ThePanB

moj nauczyciel zapamietywal rozwiniecia dziesietne liczby pi XD

ocenił(a) film na 9
anneczkalysik

Taa - ja też pamiętam rozwinięcia dziesiętne dalej niż do 3,14 ale raczej nie oznacza to, że znam okres liczby Pi prawda? ;]

Teedee

"Kto wie czy Pi nie ma okresu na 10 miliardowym miejscu po przecinku? Nikt. "

Napisalem wyraznie wczesniej ze Pi jest nie algebraiczne !!!, a wiec i nie wymierne. Jest to udowodnione. A wiec nie ma zadnego okresu w zapisie pozycyjnym.
Najpierw Lambert udowodnił ze jest to liczba niewymierna. I to wystarczajaco mowi ze nie ma zadnego okresu w zapisie. Ale to nie wszystko....
Gdyz ...mniej wiecej wiek pozniej Lindemann udowadnia ze Pi jest przestepne, a to oznacza ze nawet sie nie dowiemy jak pi wyglada w zapisie skonczonego rownania nad cialem liczb wymiernych . KROPKA . Tyle wiemy o Pi, a to oznacza ze nigdy wlasciwie jej nie poznamy. A jako wazna stala matematyczna zapisujemy ja symbolicznie.

ocenił(a) film na 8
adi_82

Popracuj nad ortografią, bo nikt Twoich postów nie będzie traktował poważnie.

ocenił(a) film na 9
ThePanB

Nie ma to jak się spruć nie na temat z byle czym, byle tylko obronić jakąś rację siłą. Tragedia po prostu...

ocenił(a) film na 8
bbbosa

Żadnej racji nie bronię. Człowiek, któremu zwróciłem uwagę na nieznajomość języka polskiego ma bardzo dużo racji w tym, co pisze, ale forma jaką przy tym zachował, jest pożałowania godna.

ocenił(a) film na 9
ThePanB

a no to zwracam honor. faktycznie muszę jednak przyznać, że interpunkcją nie grzeszy :P

ThePanB

żałosna to jest twoja uwaga kompletnie nie na temat, uwaga ignoranta, żeby nie powiedzieć dobitniej.

ocenił(a) film na 8
Reksio_gwalciciel

Grzeczniej chłopcze, grzeczniej; od ignorantów wyzywaj swoich rodziców, że nie wiedzą jak wychować młodego człowieka i później wypowiada się jak się wypowiada.. Nie jestem chamem i nie umiem się zachowywać tak jak Ty teraz.
Napisałem nie na temat? Może i tak, ale poprawne posługiwanie się językiem polskim to podstawa. Trudno mieć dobre zdanie o kimś kto mówi o matematyce, a nie opanował ortografii albo zasad interpunkcji. Są to rzeczy znacznie łatwiejsze niż znajomość rozmaitych teorii matematyki wyższej.

ThePanB

"Nie jestem chamem". Chamem można być mając opanowaną ortografię i zasady interpunkcji. Przeczytaj co wyżej napisałeś i przemyśl to sobie panie ą, ę...

ocenił(a) film na 8
bushmills

Ty też powinieneś przeczytać mój post po raz drugi (kolejny). Chamem nie określam analfabety, ale człowieka bez ogłady i nieumiejącego się zachować. Nie wiem skąd wyciągnąłeś wniosek, że jestem zdania: "człowiek, który zna gramatykę, nie może być chamski". Na pewno nie jest to mój tok rozumowania. Może jakaś projekcja Ci się wkradła? Na prawdę nie wiem. Rozwikłać tej zagadki też mi się nie chce.
Co do dyskusji o matematyce, poprawne posługiwanie się językiem polskim, to podstawa. Jeżeli chcesz liznąć zagadnień ciekawszych niż to, co masz w szkole średniej, to na pewno musisz być w stanie zrozumieć np. ortografię. Jeżeli będziesz korzystał z forów matematycznych i zadawał pytania, aby zdobyć wiedzę i będziesz robił to tak nieumiejętnie, że w każdym zdaniu jest co najmniej jeden błąd, to na pewno nikt nie będzie z Tobą rozmawiał. Nie przez wywyższanie się czy co tam chcesz mi jeszcze zarzucić; matematycy, to ludzie, którzy są przeczuleni na punkcie poprawności językowej oraz precyzji. Wielu znanych matematyków, to byli stuprocentowi puryści; ich mniej popularni koledzy, w większości, także nimi są.

ThePanB

Nie muszę czytać kolejny raz Twojego postu, bo rozumiem o co Ci chodzi. Masz dużo racji. Nie lubię tylko, gdy w dyskusji, sporze przywołuje się rodziców adwersarza. Jakoś tak mi to "zazgrzytało", w ogólnie kulturalnych i poprawnie językowo formowanych, Twoich wypowiedziach. ;-)
Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 7
ThePanB

Kompletnie się nie zgadzam.

ThePanB

;/ OK. Może kiedyś postaram się, ale w tym zakresie nigdy nie wymagałem za dużo od siebie ;).

ocenił(a) film na 9
adi_82

to dlaczego wymagasz od scenarzystów znajomości matematyki? tak pytam z ciekawości.

keczup_hansa

Ja? Wypraszam sobie. JA niczego za darmo nie wymagam. ;)
Powszechna znajomość matematyki? To nawet nie leży w moim interesie.

ocenił(a) film na 3
keczup_hansa

Jeśli ktoś się zabiera za robienie filmu który z założenia jest o matematyce, to znajomość matematyki jest konieczna! Tutaj mamy bełkot zarówno od strony matematycznej jak i informatycznej.

ocenił(a) film na 10
porfirionnes

W tym temacie widać jak ludzie się orientują co w ogóle oglądają... Coen nie bada liczby Pi i nie szuka jej okresu, a sam film nie za bardzo jest o matematyce, jednak w stopniu w jakim dotyka zagadnień z nią związanych robi to prawidłowo.

ocenił(a) film na 3
Eleonora

W tym filmie prawie każda kwestia dotycząca matematyki jest obrzydzającym bełkotem. W żadnym razie nie jest to zrobione prawidłowo :) Ot taka tania pożywka dla chcących obejrzeć coś 'inteligentnego' i 'mądrego'.

ocenił(a) film na 10
porfirionnes

Czy do Ciebie w ogóle dociera, że komentujesz film nie orientując się co jest jego treścią? Szukanie okresu liczby Pi? Gdzie w tym filmie jest coś takiego?? Ty na serio w ogóle oglądałeś ten film? Pewnie sobie przewinąłeś na szybko i stąd wziął Ci się ten bełkot.

ocenił(a) film na 3
Eleonora

Czy ja gdziekolwiek pisałem o szukaniu okresu liczby pi? Nie wiem skąd się wziął ten pomysł, oglądając film nic takiego nie zauważyłem.

ocenił(a) film na 10
porfirionnes

Pomysł zapewne wziął się po trosze z tego, że tytuł filmu brzmi "Pi", po trosze z tego, że w filmie występuje pewien ciąg liczb, z którym podczas swoich prac zetknął się Cohen i jego przyjaciel, i przede wszystkim z tego, że niektórzy ludzie nie przykładają uwagi do treści filmu, który komentują. I z tego ostatniego wynika też samo to, że myślą, że "Pi" jest filmem o matematyce.

Eleonora

Nie no, uśmiałem się zacnie czytając wasze komentarze :D Polecam każdemu :]

ocenił(a) film na 9
Eleonora

Eleonoro nie walcz z nimi, dla nich to był film o matematyce. ;-) takim po prostu trzeba przytakiwać...
Tak chłopaki, po prostu scenarzysta jest matematycznym analfabetą, dobrze, że Wy się edukowaliście ponad podstawowo, szkoda, tylko, że nie mieliście jakiegoś przedmiotu o sztuce... ;-p
zawsze się znajdzie kilku dyskutantów o tzw. zegarku w "krzyżakach"

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones