PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=845}

Pi

7,4 110 728
ocen
7,4 10 1 110728
6,9 26
ocen krytyków
Pi
powrót do forum filmu Pi

Hejo,

na wstępie proszę zapoznać się z tym tematem. Zapoznać, bo tylko część z tego co napisał autor jest ważna tutaj, początkowe zdania :

http://www.filmweb.pl/topic/1075435/PRZEROST+FORMY+NAD+TRE%C5%9ACI%C4%84.html

Następnie dodam od siebie, że film ten właśnie obejrzałem i muszę powiedzieć, że ma coś w sobie. Wydaje mi się, że rozumiem o co w nim chodziło, ale czy jest to genialny film?
Dlaczego ludzie piszą, że jest to najlepszy film jaki w życiu widzieli? Bo zrył ich beret? Bo przez cały psychodeliczny montaż filmu wychwycili 3 znaczenia i myślą, że są megainteligentni już?

Przejrzałem wszystkie tematy (nazwy tematów, także treści w tych co uważałem, że coś mogą zawierać np. odpowiedzi bądź dyskusję na poziomie) i muszę Wam przyznać, że Ci którzy tak zachwalają film, w większości nie potrafią powiedzieć dla czego.
Jedyne co potrafią to napisać, że ktoś nie zrozumiał filmu bądź że do tego filmu trzeba dorosnąć bądź obejrzyj jeszcze 5 razy i inne pseudointeligentne wpisy.
Ci co pisali, że film im się nie podobał to przynajmniej niekiedy pisali dlaczego. No, niektórzy z "zachwycaczy" też niekiedy pisali dlaczego, ale większość nie potrafiła odpowiedzieć obiektywnie.

To ja zapytam wprost. Rozumiecie wszystkie wątki z tego filmu? (parę odpowiedzi na moje poniższe pytania znam, ciekaw jestem tylko czy Ci co ocenili go na 10 też jest znają, ale WSZYSTKIE).
a)Beznadziejnie długie dzwonienie telefonu?
b)Dotykanie mózgu?
c)Facet z kapiącą krwią ręką?
d)Sąsiadka? Jaki był jej cel w filmie?
e)A mrówek?
f)Co to za maź której dotyka i próbuje protagonista?
g)Co to za babka która ściga naszego bohatera? Dlaczego go ściga?
h)Koleś w pociągu, kim jest? Co przekazuje?
i)Czego dotyczą wszystkie "Personal note" bohatera? O co chodzi z historyjką ze słońcem?
j)Żyd w barze, skąd wiedział o Cohenie?

Czas start, dla ludzi którzy uważają ten film za arcydzieło te pytania nie powinny stanowić najmniejszego problemu.
Tylko bez owijania w bawełnę, jak nie wiecie to nic w tym temacie nie piszcie i zachowajcie sobie tą 10-tkę dla siebie.

Uważam, że 3,14/4 osób które oceniły ten film na 9-10/10 praktycznie nie rozumieją o czym ten film jest, jeśli w ogóle można go w 100% zrozumieć.

pzdr
PS: otwarte interpretacje uważam za nonsens i pseudoambicję.
PS2: nie wystawiam noty filmowi, bo nie wiem co mu dać, ale na pewno udowodnicie mi, że poniżej 8 nota to grzech.

ocenił(a) film na 3
Kwic

powiedzieć dlaczego*
je znają*

nie rozumieją o czym ten film jest, bądź zrozumieli tylko, że jest to film o nieskończoności, pogoni za niemożliwymi do odpowiedzenia pytaniami prowadzącymi do obłędu i tyle (czyli nie za wiele żeby oceniać film na 10).

ocenił(a) film na 3
Kwic

PS3: zadajcie sobie pytanie jakie zadał autor w temacie w którym podałem.

ocenił(a) film na 3
Kwic

PS4: świetna muzyka.

ocenił(a) film na 3
Kwic

PS5: nie musicie znać odpowiedzi na wszystkie pytania. Zapędziłem się.

ocenił(a) film na 9
Kwic

Na wstępie chciałam zaznaczyć, że nie mam zamiaru Cię przekonywać, że film jest genialny. Jeżeli nie uważasz go za taki, to raczej nikt Cię nie przekona, że jest inaczej :). Zresztą, jak widać, nikomu się nie śpieszyło żeby odpowiadać w tym temacie.

Obejrzałam go dzisiaj, w ramach zapoznawania się z twórczością Afronsky'ego. Jeszcze go nie oceniłam, ale przyznam, że wywarł na mnie spore wrażenie.

Postaram się napisać Ci jak ja rozumiem wątki, o których wspominasz. Chciałabym również poznać Twoją wersję. Zaczynamy:

1) „Czego dotyczą wszystkie "Personal note" bohatera? O co chodzi z historyjką ze słońcem?”

To takie metafory.
*Słońce czyli oświecenie, prawda, wiedza
*patrzenie w słońce czyli dojście do prawdy, posiadanie wiedzy
*konsekwencje patrzenia w słońce czyli konsekwencje dojścia do prawdy, posiadania wiedzy

Dzięki tej historyjce okazuje się także, że Max nie potrafi uczyć się na błędach. ;)

Dodatkowo, Sol w pewnym momencie nazywa Maxa „Ikarem”. Bardzo sugestywne, nieprawdaż?

2) „Żyd w barze, skąd wiedział o Cohenie? Co to za babka która ściga naszego bohatera? Dlaczego go ściga?”

Lenny Meyer oraz grupa ortodoksyjnych Żydów - Marcy Dawson i jej firma . Zarówno jedni,jak i drudzy ścigają naszego bohatera, i to w tym samym celu. Wiedza daje władzę. Obie grupy poprzez poznanie prawdy chcą zdobyć władzę – jedna w aspekcie duchowym, druga w aspekcie materialnym. Max jest dla nich narzędziem do poznania tej prawdy.

Inna kwestia – czy oni istnieją naprawdę, czy też tylko w wyobraźni Maxa? To jednak wyłącznie takie tam moje rozważania.

3)„Facet z kapiącą krwią ręką? Dotykanie mózgu?”

Facet ten ma dużo wspólnego z mózgiem leżącym na dworcu, bowiem właśnie do mózgu prowadzą ślady krwi kapiącej z jego ręki. Nie wiem czyją krwią ma on zbrukane ręce, ani jaką rolę pełnie w tym filmie (poza tym, że jest drogowskazem ;) ), jednak mam taką teorię, że to może być sam Max – tak samo jak znaleziony mózg należy do niego. Oczywiście to tylko jego wizje, halucynacje. Motyw mózgu (zniszczonego lub niszczonego) pojawia się w filmie kilkakrotnie : na peronie, w umywalce, Sol umiera w wyniku wylewu krwi do mózgu. Spaloną płytę główną też można traktować jako mózg komputera. Mózg jest magazynem informacji – ich nadmiar prowadzi do zniszczenia. Muszę się jeszcze zastanowić nad tym, w jakim celu Max dotyka mózgu. Istotne jest to, że zanim Max zagłębił długopis w mózgu, próbował to zrobić dwukrotnie. Każda próba kończyła się ostrzeżeniem. Kiedy się wreszcie na to zdobył, zobaczyliśmy pociąg pędzący wprost na niego.


4) "Beznadziejnie długie dzwonienie telefonu"

Max skupiał się wyłącznie na swoich poszukiwaniach. Izolował się od świata zewnętrznego, odcinał się od ludzi i wszystkiego co mogłoby mu w tych poszukiwaniach przeszkodzić. Zbywa osoby próbujące nawiązać z nim kontakt, zabija nawet mrówki, teoretycznie nic nieznaczące robaczki – ponieważ te stanowią dla niego przeszkodę, są z zewnątrz, nie stanowią elementu jego poszukiwań. Telefon to sposób kontaktu ze światem zewnętrznym. To dzwonienie...to tak, jakby ten świat zewnętrzny próbował się wedrzeć do samotni Maxa, przeszkodzić mu . Dzwonek telefonu cichnie dopiero gdy nasz bohater postanawia oszczędzić mrówkę. Zbieg okoliczności? Zastanawiam się ciągle nad znaczeniem mrówek w tym filmie....

5)Co to za maź której dotyka i próbuje protagonista?

Nie mam pojęcia co to za maź. Wiem tylko, że badając ją pod mikroskopem Max zobaczył spiralę.

6)Koleś w pociągu, kim jest? Co przekazuje?

Nie wiem. Dziwny jest ten Pan. Wszystko wskazuje na to, że on również jest tylko wytworem wyobraźni Maxa.

ocenił(a) film na 9
woooow

ajj, przepraszam za błąd w nazwisku reżysera ;) powinno być "Aronofsky" oczywiście

ocenił(a) film na 10
Kwic

Jako poczęści elektronik i wielbiciel tego filmu chiałbym dołączyć do dyskusji i od razu na wstępie coś zaznaczyć. Drogi Kwicu, nigdy nie ma tak, że w filmie każdy szczegół coś oznacza i ma jakiś sens. Szczegóły skladają się w ogół i wtedy albo się kocha dany film albo nie lubi itp itd. Trudno wyjaśniać każdy możliwy szczegół w danym filmie, bo to mija się z celem. Pozatym mówienie, że jakiś film jest dobry i przekonywanie go o tym to, jak opowiadanie ślepemu o kolorach. Więc sobie tego oszczędze. Jednak postaram się odpowiedzieć na poszczególne pytania.
(Najprostsze wytłumaczenia są z góry najtrafniejsze - zasada Brzytwy Okhama)

A) Beznadziejne długie telefonu - dzwoniła pewnie ta babka która go ściga, a że go ściga to i długo dzwoni.

B)Mózg jest nie wątpliwie mógziem bohatera. Czemu? Gdyz jak go dotyka to słyszy dzwięki. Czemu? Gdyż to wszystko paranoja spowodowana lekami lub samą chorobą (stawiam na to pierwsze gdyż wraz z ilością piegułek schizy się powiększają)

C)Kolejna paranoja. Jak mówiła poprzedniczka może to być sam bohater.

D)Sąsiadka pełniła rolę kontrastu między życiem głownego bohatera a życiem "normalnych ludzi" którzy od czasu do czasu uprawiają sex.

E)Mrówki - jak wiadomo mrówki przyciąga elektryczność, a więc taka ilość sprzetu elektronicznego ściągneła ich cały tabun, który wprost kocha niszczyć elektronike. (mówiłem że można prosto?)

F)Nie jestem biologiem ale pewnie jakaś organiczna substancja wytworzona przez te mrówki.

G)Babka chce przejąć wyniki pracy gł bohatera gdyż zależy jej na przewidywaniu akcji giełdowych, co równa się sporą ilością kasy. A gdzie kasa tam mafia - logiczne.

H)Kim jest nie wiadomo, może być osobą wynajętą aby śledziła głownego bohatera, lecz może to być kolejna jego paranoja. Jest po to własnie by podkreślić, że bohater mysli że ciągle jest sledzony.

I)Gł. bohater jest naukowcem więc swoje wyniki i spostrzeżenia zapisuje w formie notek w dyktafonie. Nic nie zwykłego. Historyjka ze słońcem ? Moze opowiada jak zaczęła się u niego choroba.

J)Na pierwszym spotkaniu żyd chyba nie wiedział o Cohenie i całe zajście wyglądało na przypadkowe. Czy było takie? Raczej nie. Myśle, że żydzi czaili się na Cohena od dawna. No cóz, religia jest równie dobrym bodźcem jak pieniądze.

I gdzie ten przerost formy nad treścią, bo ja jakoś nie zauważyłem ;)

ocenił(a) film na 9
Duzeom

Heh, no tak. Ja mam zawsze skłonności do nadinterpretacji ;). Masz rację, że czasami najprostsze wytłumaczenia są najlepsze.

Odnośnie tych mrówek...pierwsze skojarzenie jakie mi się nasunęło, to "mrówki z Houston" ;). W przypadku historyjki o słońcu jednak ciągle bym się upierała, że to nie tylko wspomnienia Maxa, ale również metafora. Wszystko zależy od tego, na jakiej płaszczyźnie rozpatrujemy film. Duzeom, Ty bardzo ładnie wyjaśniłeś powyższe motywy filmu właśnie na tej pierwszej, "wierzchniej" płaszczyźnie i pod tym względem nie można nie przyznać Ci racji :). Patrząc na film w ten sposób można śmiało stwierdzić, że historię w nim przedstawioną da się zrozumieć - bo historia, choć trochę chaotyczna, jest jak najbardziej do zrozumienia. Jednak w przypadku, gdy zaczynamy wkraczać na inne płaszczyzny, widzimy tu pewne symbole i metafory. Czy słusznym jest doszukiwanie się innych płaszczyzn w "Pi"? Nie wiem, mam nadzieję, że tak :). Nawet jeżeli się mylę, nawet jeżeli w filmie nie ma żadnych ukrytych znaczeń, to i tak "Pi" wydaje mi się obrazem na tyle interesującym, oryginalnym i wciągającym, że z czystym sumieniem wystawię mu wysoką ocenę.

ocenił(a) film na 10
woooow

Na tym polega siła tego filmu. Ze pomimo "głebokości" interpretacji on ciagle jest świetny. Zaspokaja gusta "nadimpretatorów", i zwykłych wyszukaczy mindfucków, czyli mnie.

Dla mnie jest świetny m.in:
1.Genialny i unikalny scenariusz. Pomysł na obsesyjnego matematyka żyjący w swoim świecie i szukający we wszystkim "pattern", w liczbie Pi w giełdzie, daje nam szerokie pole dyskusji. Otóz przejawia wielką wiarę matematyka w istnienie porządku we wszechświecie. Ba, można to uogólnić na każdego człowieka, który wierzy w przeznaczenie, w Boga. Nie nadarmo motyw Żydów i Dwustu-ileś-tam cyfrowej liczby reprezentującą jego imię.
Wiara ta juz pochodzi od Pitagorejczyków - istnej matematycznej sekty, która wierzyła, że wszystko na wszechświecie da się przedstawić w liczbach.

2.Obłęd, paranoja, schizy, niektórych może razić swoją niepotrzebnością filmie, ale powiedzmy sobie szczerze, że one własnie czynią ten film jeszcze bardziej wyjątkowym. Bo gdzie widzieliście takie podobne schizy jak dotykanie własnego mózgu, lub kiereszowanie go wiertarką w umywalce? Bezcenne :) Sposób ukazania choroby psychicznej jest wielce godny uznania. No i moje ulubione spirale ...

3. Genialna reżyseria. Zastosowane róznorodnych technik dodają filmowi smaczku np film jest całkowicie czarno-biały i nie wyobrazam go sobie w kolorze. POzatym widać że PI było kolebką pózniejszych filmów Aranofskiego pod względem zastosowanych technik (np. Uciekający max i uciekający w RFD murzyn - bardzo podobne sceny).

4. Muzyka - niezbyt rozbudowana, jednak pogłębiające poczucie schizofreni, paranoji obłedu. Genialna praca Mansela, który nota bene wspolpracuje z Aranowskim w każdym jego dotychczasowym filmie.

Nie chciałem pisać tego, aby kogoś przekonać, tylko poprostu pisze co w tym filmie jest świetne, wbrew temu co mówią że nikt nie potrafi podać argumentów.

Nie dawno wróciłem do tego filmu i myslałem że sie zawiodę, gdyż pare dobrych lat minęło od pierwszego mojego obejrzenia. Otóz nie, jeszcze bardziej mi się podobał, co podkreśla że film jest wybitny.

Czy warto doszukiwać się ukrytych znaczeń i symboli? Jeżeli prowadzą do budujących wniosków napewno, ale w pewnym momencie człowiek staje przed takim filmem, który nie sposób zrozumieć każdy jego szczegół. Dlatego wg mnie najlepiej skupić się na wrażeniu, na refleksji który film niesie. Bo symbole , które ważne czasem by zrozumieć przesłanie, są jedynie narzędziem go konstruującym.

ocenił(a) film na 4
Kwic

Czytam powyższe komentarze i rzeczywiście większość z podanych przez założyciela wątku problemów dotyczących filmu, da się logicznie wyjaśnić. Generalnie zgadzam się co do większości podanych odpowiedzi, odnośnie nawiązań do walki o władzę (do której można dojść poprzez wiedzę) czy innej symboliki zawartej filmie. Ale i tak w całokształcie nie zmienia to mojego negatywnego odbioru filmu.

Cała historia, jeśli brać ją dosłownie, w warstwie treści wypada bardzo nierealnie (badanie giełdy, świadome uszkadzanie mózgu, teorie spiskowe itp.) To jest mój główny zarzut wobec filmu. Natomiast naszpikowanie go licznymi elementami "psychodelicznymi" (dotykanie mózgu, długie dzwonienie telefonu i inne) w moim odczuciu czyni go efekciarskim i "pseudo-inteligentnym". To ostatnie sformułowanie rozumiem następująco: nierealna historia ratowana przez liczną i wieloznaczną symbolikę utrzymaną w mrocznej konwencji, którą jeśli ktoś zinterpretuje i zaakceptuje ją (walka o władze, obłęd głównego bohatera itp.) to super, ale jeśli nie, no to cóż bywa...

Jest jeszcze jedna możliwość interpretacji. Wszystkie sytuacje w filmie które budzą kontrowersje począwszy od teorii spiskowej związanej z giełdą, poprzez Żydów, a na dotykaniu mózgu kończąc są wytworem schorowanego umysłu Cohena (schizofrenia?). Świadczą o tym tabletki które bierze, ich coraz większa ilość i wprost proporcjonalne do tego faktu narastanie sytuacji "nierealnych" w filmie (halucynacje Cohena).
W takiej wersji "prawdziwa" byłaby scena uszkadzania mózgu jako jedynej możliwości wyjścia z obłędu. Tyle, że w moim odczuciu taka interpretacja PI stawia film w rzędzie przeciętnych filmów psychologicznych, z nieco komicznym zakończeniem.

Podsumowując, PI to "zabawa" i eksperymentowanie z formą, które zdecydowanie zaprocentowało w kolejnych filmach Aronofskyego. Natomiast moja relatywnie niska ocena (4/10) wynika stąd, że osobiście w filmach równoważne są dla mnie dwa elementy: treść i forma. Treść jako problematyka, przesłanie, sposób przekazu myśli, wizji rzeczywistości. Forma natomiast jako nośnik treści, swego rodzaju koncept, pomysł na film. W PI ten drugi element stoi na bardzo wysokim poziomie, natomiast zabrakło mi tego pierwszego... Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 3
David_Ames

Dzięki za wpisy Panowie :) I za wyjaśnienia. Dużo z tych punktów zinterpretowałem podobnie.

Uważam jednak tak samo jak David Ames. Forma jest, ale gdzie ta treść?

"I gdzie ten przerost formy nad treścią, bo ja jakoś nie zauważyłem ;) "

No właśnie w zobacz co napisałeś i zastanów się ile w tym jest treści :P
Tyle to można w normalny sposób nakręcić i opowiedzieć w 5 minut.

Dlatego też właśnie sądzę, że ten film należy do takich podchodzących pod pseudointeligencje właśnie. Choć skoro wiele osób potrafi zinterpretować różne fragmenty podobnie, zatem nie można mówić tutaj o przypadku, czyli sens jest.
Wydaje mi się, że po prostu jedni takie filmy lubią, jedni nie bardzo.
Ja jestem po środku, bo ten film jeszcze nie był taki bezsensu, mimo iż przerost formy nad treścią. + dodatkowo dochodzi świetna muzyka.
Dalej niestety nie wiem co mu dać ;)

pzdr

ocenił(a) film na 10
Kwic

Nie tylko panowie bo i jedna pani się tutaj wypowiadała ;)

Co do nierealności wydarzeń w filmie. Owszem są troche naciągane, ale który dobry film, który chce coś przekazać nie ma troszkę naciaganych sytuacji. Takie można policzyć na palcach jednej reki.

Pzzypomina mi się rozmowa z moim bratem, która jest identyczna do tej którą prowidzimy jednak o innym filmie - Prestiż. Jemu kompletnie przeszkadzał system z "klonowaniem" (jak ktoś ogladał to wie), i to zaważyło na jego negatywnym nastawieniu do tego filmu. Jednak bez tego elementu film nie byłby tak bardzo wymowny jaki jest, nie przesyła ile ma do przesłania. Czy dało się to zastapić bardziej realnymi sytuacjami? Byc może. Nie jestem scenopisarzem jednak uwarzam, że sytuacje w Prestiżu jak i w PI są utrzymane ponad granicą wiarygodności i da się je przyjąć bez obiekcji. Jezeli chcecie obejrzeć przerost formy nad treścią to proponuje The Fountain tego samego autora. Byc może i przerost ale jaki piekny.

I to własnie chce przekazać, że czasem przerost formy jest rzeczą pozytywną, a o ile sytuacje są ponad granicą wiarygodności i podkreślają refleksje jakie film niesie jest to do zaakceptowania przez widza, a mówienie, że nie, jest czepialstwem.

ocenił(a) film na 3
Duzeom

Oglądałem i to i to ;)

Prestiż uważam za świetny film, mimo tego co pisałaś.
Co do Źródła, to wahałem się tak samo jak odnośnie Pi ;] Ale tamten film ma to piękno w sobie, które mimo iż przerost formy- to jednak piękny.
Aczkolwiek jakoś bardzo dużo ode mnie nie dostał, bo żeby dostać z 9 za taki przerost- to musiałby być arcypiękny :P
W każdym razie magię miał, no i był dość wzruszający jeśli się nad nim zastanowić. Dałem właśnie lepszą ocenę bo podobały mi się uporczywe starania głównego bohatera (mowa o Źródle), nie mógł się pogodzić z ..wiadomo czym :) Nie będę spojlował.

pzdr

ocenił(a) film na 9
Kwic

„Nie tylko panowie bo i jedna pani się tutaj wypowiadała ;)” Na wstępie, ślicznie dziękuje Ci Duzeom, za zwrócenie uwagi na ten mały szczególik ;)

Mądrze Panowie mówicie - wszystko zależy od tego, co kto lubi, prawda? :)

Wrócę jeszcze na chwilę do możliwości interpretacji i do realności obrazu. Wiemy, że Cohen szprycował się różnymi chemikaliami i miał halucynacje. Czy był to skutek, czy przyczyna - nieważne (może i jedno, i drugie). Do wytworów jego umysłu zaliczyłabym sytuacje takie jak dotykanie mózgu, facet w metrze, który śpiewa i nagle rozpływa się w powietrzu, ubijanie mózgu w zlewie czy nawet wiercenie sobie dziury w głowie.
Trochę oderwane od rzeczywistości jest to, że każdy kto dojedzie do tej "prawdy absolutnej" ulega destrukcji. To jednak jestem w stanie łaskawie wybaczyć ;). To takie wyolbrzymienie, naciąganie dla potrzeb filmu. Tak samo w przypadku Żydów i Firmy z Marlą na czele – trochę przejaskrawione. Ja to jednak kupuję. Nie mam nic przeciwko mniej, lub bardziej nierealnym motywom w filmach, zwłaszcza wtedy gdy mają jakiś sens.
Czy jednak na pewno tak bardzo nierzeczywiste jest to, że Cohen doszukiwał się jakichś prawidłowości rządzących giełdą? Tam przecież nie ma mowy o żadnej teorii spiskowej, bo kto niby miałby za tym spiskiem stać? Liczba? Max chciał odkryć system rządzący wszechświatem, system opisany liczbą, a giełda w tym przypadku była tylko narzędziem, modelem. Według mnie, to że w czyjejś głowie mógłby powstać taki szalony zamysł jest jak najbardziej realne. Ludziom od zarania dziejów przychodziły do głowy różne, często dziwaczne pomysły. Spójrzmy chociaż na dorobek filozofów. J

W filmie jest po prostu przedstawiona droga Maxa Cohena do odkrycia „prawdy”, walka o dostęp do wiedzy, która daje władzę, a także morał – „nie patrz w słońce, bo oślepniesz”. Tylko tyle. Treść nie jest skomplikowana, za to w jakim opakowaniu? Mmmm, cudeńko jak dla mnie. Pisałam już gdzieś o tym, że Aronofsky ma dar do tworzenia wyjątkowych, czasami pięknych, czasami wstrząsających, czasami szokujących form. Może właśnie dlatego tak bardzo lubię jego filmy .

PS. Fajny przykład z Prestiżem. Tak to właśnie jest, jedni zaakceptują takie odrealnienie, inni nie. Prestiż to jeden z moich ulubionych filmów.

woooow

No ale coś w tej treści można jednak chyba znaleźć. Nie odczytywałbym zmagań maxa w sposób dosłowny. Raczej jako metaforę podejmowania trudu badawczego, nadziejach z nim związanych i możliwościach/zagrożeniach z niego płynących.
Samym szpikiem filmu byłoby założenie o możliwości ostatecznego (za pomocą języka cyfr ) poznania świata. Nie wiemy czy ono ostatecznie jest Możliwe. naukowcy również tego nie wiedzą. Człowiek który „wymyślił „ kwarki (hofstadter) w jednym z wywiadów stwierdził, że łańcuch coraz mniejszych cząstek z których zbudowany jest świat może nie mieć końca. Zawsze będą jeszcze mniejsze i mniejsze. Wystarczy tylko zacząć ich szukać i opracować doskonalsze teorie badawcze. Aronofski założył w tym filmie, że takaa granica realnie istnieje, że można poznać konstrukcję świata za pomocą języka matematyki i że człowiek jest w stanie dotrzeć do tej granicy. Może to i śmiała wizja, może fantastyczna, może całkiem realna. Jestem tylko humanistą i nie mam pojęcia jak ten spór może się skończyć. Wydaje mi się natomiast że takie postawienie sprawy jest równie uprawnione jak każde przeciwne. To znaczy, że jest możliwym, że uda nam się zrozumieć świat albo przeciwnie, będziemy przesuwać tę granicę cały czas dalej, nigdy do kresu tej drogi nie docierając. Przy czym kwestie naukowości i dowodu z pi traktowałbym tu szerzej – raczej metaforę niż konkretny dowód. Symbol i pretekst. Chociaż może reżyser chciał być w tym miejscu dosadniejszy i konkretniejszy to jednak dowody pitagorejczyków czy da Vinciego mnie osobiście nie przekonały bo wyglądały troche jak z dana Browna właśnie. Dlatego naukowość tego wywodu pozostawiłbym poza meritum traktując ją tylko jako metaforę – pretekst do rozważenia szerszych problemów. Z drugiej strony nie miał być to film stricte naukowy. Ewentualnie powstały i prawdziwy dowód matematyczny pewnie zanudziłby przeciętnego widza na śmierć albo jakiś cwany doktorant akademii ekonomicznej mógłby coś podłapać i wszystko od nowa :]

Wracając do granicy możliwości poznawczych, to jest to jak z dowodem na istnienie boga właśnie. Chyba tylko diabli wiedzą jak jest naprawdę… jak dla mnie czapki z głów dla Darrena, za to że te dwa biegunowo przeciwstawne wątki połączył w jedna nierozerwalną spiralę. Spiralę którą od zawsze nieodzownie nas napędza. Samonakręcający się łańcuch ciekawości do poznania swiata który rozpoczął się pod jabłonką w raju i póki co kończy chyba na Hawkingu. Problem aktualny w każdym czasie. Najpierw poznawaliśmy świat sercem przez optykę religii teraz szkiełkiem mikro/teleskopu. Hawking kiedyś w wywiadzie stwierdził, że zajmuje się szukaniem boga i nie chodziło mu o faceta z brodą na chmurce ale o siłę która to wszystko kiedyś zaczęła – pierwszego poruszyciela. Facet szuka boga poprzez poznawanie narzędzi którymi on się posłużył, poznaje go po jego dziele. Nie wiem czy o to chodziło Aronowskiemu ale ja w taki sposób odbieram ten film. Materialistom i fanatykom tak naprawdę chodziło o to samo. O znalezienie boga – wzoru którego możnaby wykorzystać dla swoich celów. Potem zaczyna już się licentia poetica - fantastica. Jeśli ktos posiadłby ta wiedzę, byłby najpotężniejszym człowiekiem na ziemi. Dlatego poszła w ruch wiertarka. Zbyt duża odpowiedzialność, zbyt wielkie zagrożenia. Nie sposób sobie wyobrazić jak cos takiego mogłoby skutecznie zafunkcjonować. Mniejsza z tym, pamiętamy o metaforze (sic!). biorąc pod uwagę takie teoretyczne założenie postawa maxa wydała mi się cholernie szlachetna i humanistyczna. Samookaleczenie w zamian za wolnośc i pokój – czy jakakolwiek byłaby stawka. Przywróciło mi to wiarę w ludzkość.
Cały film byłby więc dla mnie wariacją - metaforą na temat poznawalności wszechświata, zarówno od strony właściwości przedmiotu poznawczego jak i możliwości przetworzeniowej badacza (czyli czy fragment układanki może zobaczyć cały obrazek i czy zwoje się nie poprzepalają przed końcem równania). Zakończony odpowiedzialną moralnie decyzją która wśród naukowców zdarza się raczej niż jest zasadą ( np. Oppenheimer).

Czyli jak dla mnie tematy uniwersalne, które nurtują rasę ludzką od momentu zejścia z drzewa. Jeśli dodać do tego przełomowy montaż, empatyczną ścieżkę dźwiękową, fantastyczne zdjęcia to mamy równowagę miedzy najwyższego lotu formą i treścią a film ociera się o geniusz. Oczywiście ocena subiektywna jak każda inna.
Pozdrawiam

ocenił(a) film na 9
Kwic

To ja może też włączę się do dyskusji :)

Donośnie tej substancji to najpewniej była to substancja adopcyjna, wydzielana przez pasożyta społecznego (tu mrówkę), powodująca przyjęcie go przez będące gospodarzami robotnice (tu Max). Też łatwe do wytłumaczenia.

Wątek mieszania się paranoi z światem rzeczywistym. Raczej postacie murzynki i Żyda są realne. Jednak Max otrzymał ten procesor i jego komputer działał, miał wydruki. Więc raczej nie ryzykowałbym stwierdzenia, że wszystko, co się dzieje to wymysł jego schizofrenicznego umysłu. Sąsiadka jest łącznikiem pomiędzy jego światem, a światem rzeczywistym. Wydaje mi się trochę, że została wykreowana na element, który mógłby z powrotem wyciągnąć Maxa ze świata cyferek, ale ten zapędził się zbyt daleko i nie było już ratunku z zewnątrz.

Historia ze Słońcem. Odbieram ją w sposób metaforyczny, pokrótce opisujący i streszczający cały film. Max patrzył na Słońce, chociaż matka go ostrzegała. Tak samo nie rzuca badań nad 216-cyfrową liczbą, chociaż odradza mu tego jego przyjaciel. Mówi, że im dłużej patrzył w Słońce, tym lepiej je widział. Zagłębiał s w badania nad liczbą i wiedział o niej coraz więcej. Wreszcie mówi, że oślepł od Słońca i zachorował. Tak samo liczba 216 przerosła jego możliwości i zmuszony był użyć wiertarki, ale nie zachorował, tylko metaforycznie się uleczył.

Skąd wszyscy znają Cohena? Żyd i ta kobieta. Cohen był znanym matematykiem, już wcześniej chyba dokonał jakiś paru ciekawszych odkryć, bo wspomina się o jego pracy parę razy, ale nie jest dokładnie to przedstawione. Oczywiście świat jest fikcyjny, więc i Cohen mógł być w tym świecie jednym z najbardziej uznanych matematyków, stąd zainteresowanie jego osobą, ze strony wyżej wymienionych osób.

Ja odnośnie filmów Aronofsky'ego mam dwa sprzeczne wrażenia, które prowadzą do trzeciego. Albo reżyser chce upchnąć w sowich filmach jak najwięcej treści i robi to w taki sposób, że sam zaczyna się czasami w tym gubić, bądź też wręcz przeciwnie, nie za wiele treści, ale formą próbuje wprowadzić "zamieszanie" w głowie odbiorcy. I te dwa sprzeczne wrażenia nasuwają mi na myśl, że może jednak jest w tym i odpowiednio dużo treści, a forma zawsze u niego jest niebanalna, z tym że treść jest taka, że różnie trafia do różnych ludzi, jedni widzą jej dużo, drudzy mało, ale jego filmy za każdym razem ogląda się inaczej.

Mi forma przedstawienia historii w "Pi" idealnie oddaje charakter świata Maxa. Czarno-biały tak jak jego życie. Max twierdzi, że liczby opisują świat, więc jeśli coś da się opisać za pomocą wzoru, to staje się to dla człowieka czarno-białe, wie co z czego wynika. Nie wiemy też jak wygląda świat osoby chorej psychicznie. Przedstawienie go w czarno-białych barwach wydaje mi się bardzo ciekawym zabiegiem. Czarno-białe barwy pozwalają się nam też skupić na tym, co mamy zobaczyć. Jak oglądałem "Żródło" (nie wiedziałem, że to jego film), to chciałem to robić z zamkniętymi oczami, bo mnie odrzucała wizualizacja tego filmu. Forma była tam dla mnie nie do przyjęcia, wręcz fatalna, ale tam było trochę więcej treści w porównaniu do "Pi". Niemniej akcja "Pi" bardziej przypadła mi do gustu, z racji bardziej ścisłego umysłu.

Filmy Aronofsky'ego też zawsze posiadają jakieś nawiązania. Między "Requiem..." a "Pi" można dostrzec dużo podobieństw w montażu. Wcześniej wymieniony motyw ucieczki, czy też w "Pi" branie leków - łykanie kapsułek, a w "Requiem..." przygotowywanie działek, czy skrętów, które zawsze są swoistym wprowadzeniem do tego odrealnienia, która zaraz ma nastąpić. W "pi" tez spodobał mi się moment obmywania twarzy. Może to już nadinterpretacja, ale dla mnie jest to coś w rodzaju obmywania się z tych wizji, które Max miał wcześniej. Pomiędzy "Źródłem" a "Pi" związek znajduje w drzewie życia. W "Źródle" to jeden z głównych wątków, w "Pi" pojawia się przy okazji tłumaczenia Tory, niemniej to drzewo życia w obu przypadkach oznacza osiągnięcie pełnego oświecenia. Dla ciekawych drzewo to posiadało, trzy poziomy po 6 rozgałęzień, co daje 6*6*6=216 :) Może będę musiał obejrzeć "Źródło" jeszcze raz, żeby lepiej je zrozumieć.

Aronofsky oczywiście przyznaje, że liczba Pi w filmie jest nieprawdziwa, ale motyw Kabały, czy pitagorejczyków jest jak najbardziej prawdziwy. Tak więc sam przyznaje się, że część rzeczy w filmie jest naciągana dla potrzeb scenariusza i nie wszędzie trzeba szukać drugiego dna, czy ukrytego znaczenia.

Co do opisywania wszechświata za pomocą liczb. Jeśli założymy, że Bóg stworzył świat, to nasuwa mi się taka interpretacja. Łatwiej jest nam tworzyć, gdy mamy jakiś wzór, według którego możemy postępować. Czy i Bóg nie mógłby posługiwać się takim uniwersalnym wzorem. Może nie jest on dla nas do odczytania, bo posługujemy się niewłaściwymi wartościami. Może Bóg nie używał standardowych cyfr 0,1,2,3...,9 tylko znanego systemu? Także stąd wynika niemożność człowieka do odkrycia tej właściwości, bo co by się stało gdyby ktoś poznał zasady funkcjonowania świata. niemniej ludzie już dawno zauważyli, że świat zbudowany jest według jakiś proporcji. Ciąg Fibonacciego, złota proporcja. Wszystko to pokazuje, że świat posiada jakiś wzór. Motyw spirali, które nieustannie przewija się w filmie. Tak bym tez próbował interpretować niektóre zagadnienia z filmu.

Chyba wszystko, co chciałem napisać.

Kwic

b)Dotykanie mózgu?
- podkreślenie modyfikacji jakie powoduje w nim KOD, na sodzień modyfikujemy się ale tylko w ograniczony sposób, bo mamy ograniczony dostęp do naszego 'softwaru' i 'hardwaru', bóg ma nieograniczony dostęp do tego i tego, podchodząc do czegoś boskiego doznaje głębokich zmian
c)Facet z kapiącą krwią ręką?
;/
d)Sąsiadka? Jaki był jej cel w filmie?
- to ona przytula go(halucynacja) na końcu gdy znajduje się w białym miejscu, poza tym leci na niego na 100%, "obrazuje", to co on odrzucał, czyli prawdziwe życie
e)A mrówek?
jedna mrówka=0, dużo mrówek = mrowisko, złożoność, system, EMERGENCJA, całość, to więcej, niż suma elementów itd.
f)Co to za maź której dotyka i próbuje protagonista?
wydzielina mrówek
g)Co to za babka która ściga naszego bohatera? Dlaczego go ściga?
przedstawicielka finansistów
h)Koleś w pociągu, kim jest? Co przekazuje?
:/
i)Czego dotyczą wszystkie "Personal note" bohatera? O co chodzi z historyjką ze słońcem?
słońce=prawda, jeżeli ujrzysz prawdę, której nie możesz zrozumieć, możesz np. zwariować, przekroczy to twoje możliwości percepcji=przeciążenie, w oblicze boga też nie można patrzeć, bo nic z ciebie nie zostanie
j)Żyd w barze, skąd wiedział o Cohenie?
dobre pytanie

Niedopowiedziany

A cyz nie jest tak, że bohater spoglądający na słońce doświadcza prawdy, światłości, która go oślepia. Tej samej prawdy, która doprowadza jego komputer do spalenia a jego umysł do ataków choroby?
Tym samym świadczyło by to, iż absolutna prawda, tak samo jak imię Boga jest niedostępne dla komputerów czy też ludzkiego umysłu. Nawet jeśli człowiek jest na drodze do odkrycia prawdy, dotarcie do celu uniemożliwiają mu ograniczenia ludzkiedo umysłu.

Kwic

Jak Pan widzi, film nie urzekł osób zbytnio lotnych matematycznie. Stąd ich podziw dla filmowego "wuadcy cyferkuf".
Pozdrawiam serdecznie.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones