PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=845}

Pi

7,4 110 716
ocen
7,4 10 1 110716
6,9 26
ocen krytyków
Pi
powrót do forum filmu Pi

co oznacza koncowka

ocenił(a) film na 8

panowie i panie

potrzebuje troche wyjasnienia zeby zrozumiec film do konca

W przed ostatniej scenie bochater pali "imie boga" i wierci sobie dziure w glowie po czym w nastepnaej scenie jest szczesliwy ale stracil swoje zdolnosci.

co to w sumie oznacza (mam swoje teorje ale nie chec zebysci sie tym sugerowali)

dzieki

ocenił(a) film na 10
mrdrogi

Jeśli nie odrzucają Cię nieco dłuższe wypowiedzi, to tutaj trochę o tym pisałam jak ja to widzę: http://www.filmweb.pl/film/Pi-1998-845/discussion/Niebardzo+rozumiem+sceny+z+kaw a%C5%82kami+m%C3%B3zgu+i+wiertark%C4%85,1653908 Na pewno o wiele łatwiej zrozumieć ten film interesując się kabałą, dlatego że właśnie jej, czy ogólnie mistycyzmu z dużym naciskiem na mistycyzm żydowski, ten film dotyczy. W sumie duże znaczenie ma też samo podejście do imienia własnego Boga - oryginalnie w mistycyzmie żydowskim będącego tetragramem (tetragrammatonem), czyli wyrazem złożonym jedynie z 4 liter - które niesie w sobie ogromną energię i według tradycji judaistycznej nie powinno być wymawiane. Chodzi o to, że niesie ono w sobie tak wielką moc, że może np. tchnąć życie w coś martwego, ale jednocześnie właśnie z tego powodu, większość ludzi nie wytrzyma wymówienia tego imienia ponieważ dla ludzkiego poziomu jest to zbyt silna wibracja. W toku ewolucji duchowej zmieniają się wibracje istot. Im dalej jest się w tej ewolucji tym wibracje są subtelniejsze/czystsze i bliższe boskim. Dla człowieka wibracje związane z brzmieniem imienia Boga są zbyt silne. Dlatego też w tradycji judaistycznej imię to wymawiali tylko bardzo nieliczni faktycznie wysoko rozwinięci rabini. Ponieważ alfabet hebrajski składa się z samych spółgłosek nie jest więc oczywistym jak się powinno prawidłowo wymawiać nawet tak krótki wyraz jak tetragrammaton. Obecnie część żydów z odłamu judaizmu reformowanego wymawia to imię, ale wymawiają je tak "na czuja" w tym sensie, że tak jak się im wydaje, że można je wymawiać - domyślając się na podstawie pisowni. Sam zakaz wymawiania tego bierze się z tego, że wszelkie litery jak i liczby (nie tylko cyfry) mają swoje wibracje i w związku z tym niosą ze sobą pewną energię. Istnienie słowa o bardzo silnej energii nie jest wcale takim abstrakcyjnym pomysłem. Zasadniczo jest zupełnie logiczne.

O, może jeszcze mogę napisać jako ciekawostkę, być może Ci znaną, a może nie, że golema ulepionego z gliny ożywiało się wsadzając w niego karteczkę z wypisanym na niej tetragrammatonem. To boskie imię dawało mu tchnienie życia. Stanowiło coś w rodzaju baterii napędzającej golema. To dość dobrze oddaje tą ideę niesienia ze sobą mocy/energii. Wyjęcie karteczki sprawiało, że golem z powrotem stawał się martwą figurą z gliny (jakby wyjęto mu baterię). To jest taka zgrabna ilustracja mocy tego imienia jak i samych konsekwencji igrania z boską mocą (bo przypowieści o golemie i tym podobnych tworach nigdy nie kończyły się dobrze, bo człowiek - twórca takiego golema - nie był w stanie nad nim zapanować i nie umiał przewidzieć wszystkich konsekwencji takiego ożywiania martwego tworu). Choć według tradycji żydowskiej są to zabiegi możliwe (takie ożywianie przedmiotów martwych) są one wbrew prawom boskim w tym sensie, że są naruszeniem naturalnego porządku świata, zaburzeniem harmonii, i jako takie są postępowaniem niewłaściwym. Te wszelkie opowieści mają w sobie spory ładunek dydaktyczny. Objaśniają dlaczego coś jest możliwe nawet jeśli wydaje się nierealne, ale jednocześnie tłumaczą dlaczego takie postępowanie jest niewłaściwe (oczywiście o ile jest niewłaściwe). To dużo lepsze niż stwierdzenie w stylu: tego i tego nie rób, bo nie wolno i kropka.
Człowiek na swym ludzkim poziomie nie jest po prostu gotów do wytrzymania wibracji przynależnych dużo wyższemu poziomowi. I stąd też się wzięło przykazanie, by nie wymawiać imienia Boga, jednak potem w tradycji chrześcijańskiej zdeformowano to do tego, że chodzi o mówienie takich słów jak "Bóg", "Jezus" czy "Chrystus" i że nie ma się tego "wymawiać nadaremno" ale nie wiadomo dlaczego (dostajemy zakaz i to wszystko). W ogóle sam pomysł, że słowo "bóg" jest imieniem Boga jest kompletnie bezsensowny. "Jahwe" wzięło się z nieudolnego odczytywania tetragrammatonu jako JHWH, ale to też oczywiście nie jest prawdziwe własne imię Boga. W tradycji judaistycznej używa się jeszcze różnych innych imion Boga, które można wymawiać, ale które odnoszą się do pewnych aspektów czy sfer działania Boga i jako takie są użyteczne w omawianiu różnych kwestii i temu służą, jednak żadne z nich nie jest tożsame z imieniem własnym Boga.

ocenił(a) film na 9
Eleonora

Zastanawia mnie jedna rzecz: Żydzi w tym filmie - jak rozumiem - twierdzili, że tajemnicza 216. cyfrowa liczba to transkrypcja Imienia Boga. Tylko dlaczego Imię Boga miało by być zapisane za pomocą aż 216 znaków? Z tego co wiem/rozumiem spółgłoski składające się na to imię znamy: JHWH. Zatem czy to w ogóle językowo możliwe, żeby uzupełniało je aż 212 samogłosek?

ocenił(a) film na 10
dziabong89

Ja myślę, że ten ciąg cyfr w filmie to jest taka wariacja na temat idei tetragrammatonu niekoniecznie idealnie wierna rzeczywistości choćby z tego względu, że obecnie nie wiadomo jak prawidłowo powinno się wymawiać to imię własne Boga. Aczkolwiek Aronofsky jest dużo bardziej obeznany w kabale niż np. ja, więc myślę, że treść tego filmu jest mocno dopracowana, a jeśli czegoś nie rozumiem, to właśnie ze względu na niedostateczną znajomość tematyki.

Natomiast co do tego przekładania wyrazów na ciągi cyfr, w alfabecie hebrajskim są 22 litery i są to same spółgłoski, ale konkretnej spółgłosce odpowiadają różne liczby bądź cyfry. Nie jest to ograniczone do 10 cyfr. Danej literze mogą odpowiadać także liczby kilku cyfrowe tak więc to nie jest tak, że dany ciąg liter tak łatwo tłumaczy się na ciąg cyfr, że wystarczy zamienić jedną literkę na jedną cyferkę. I też nie jest tak, że słowo złożone z np. sześciu liter koniecznie "tłumaczy się" na ciąg sześciu cyfr. Tak naprawdę gematria czyli hebrajska numerologia jest dużo bardziej skomplikowana. Przykładowo Metatron po hebrajsku składa się z sześciu liter o wartościach (od lewej): 50, 6, 200, 9, 9, 40 co po zsumowaniu daje liczbę 314 (co swoją drogą kojarzy mi się z "Pi" i zapewne Aronofsky'emu także :) ). W numerologii bierze się pod uwagę te wielkości po zsumowaniu. Jednocześnie 314 daje też zsumowanie: 10, 4, 300 które to wartości odpowiadają trzem literom składającym się na wyraz Szadai (po hebrajsku to wyraz trzyliterowy). Czyli wartości tych wyrazów są sobie równe, co oznacza, że te słowa są ze sobą związane/spokrewnione, co jest istotne przy numerologicznym studiowaniu. Natomiast jeśli by chcieć wypisać ciągi liczb odpowiadających konkretnym literom składającym się na te słowa, to mielibyśmy dla Metatronu: 5062009940 (lub jeśli czytać od prawej, bo po hebrajsku czyta się od prawej, to: 4099200650) czyli ciąg dziesięciocyfrowy, choć jednocześnie dla drugiego wyrazu o tej samej wartości (dla Szadai) byłby to ciąg sześciocyfrowy. To taki przykład (z książki, żebyś nie pomyślał, że znam takie rzeczy na pamięć) żeby zilustrować, że litery nie przekładają się na cyfry w taki prosty sposób, a do tego jeszcze istotne jest to w którym miejscu słowa znajduje się dana litera. Bierze się pod uwagę wartości całych słów otrzymane po zsumowaniu wartości ich liter i do tego są jeszcze inne zabiegi typu ponowne sumowanie aż do momentu, gdy otrzyma się wartość jednocyfrową. Albo bierze się pod uwagę same inicjały słów w jakimś ciągu wyrazów i z nich tworzy się nowe słowo. Koniec końców chodzi mi o to, że to jest jak czytanie szyfru, a nie proste zamienianie danej litery na daną cyfrę lub na odwrót. Istotne jest w jakim miejscu wyrazu jest dana litera. No i też warto pamiętać, że Tora, którą się w ten sposób "rozszyfrowuje"/studiuje jest napisana w staro hebrajskim języku, który różni się od obecnie stosowanego hebrajskiego. Stąd też są te problemy z właściwym czytaniem. W hebrajskim podobnie jak w arabskim były (a nie wiem na ile są obecnie) jeszcze takie dodatkowe oznaczenia jak co czytać w postaci różnych kropeczek, kreseczek, falek itp. Kiedy ludzie kopiowali teksty pisane w tego typu językach zawsze trudno było uniknąć błędów, natomiast kiedy do użycia wszedł druk państwa arabskie przeżyły pewien poślizg na polu literatury, ponieważ trudno było składać teksty z ich czcionki, nie było jak uwzględnić tych dodatkowych zapisów fonetycznych związanych z danymi wyrazami, a nie samymi literami.

Ciąg liter JHWH (a właściwie JHVH, bo z "w" to jest spolszczona wersja biorąca pod uwagę naszą wymowę "w" i "v") jest ogromnym uproszczeniem i przez to można powiedzieć, że nawet przeinaczeniem prawdziwego tetragrammatonu, więc kompletnie nie ma sensu opierać się na jakimś uzupełnianiu tego ciągu, bo mamy wtedy błędy na samym starcie. (Swoją drogą można też zwrócić uwagę na to, że jest to taki uproszczony przekład w dodatku z zapisem od lewej do prawej, czyli nawet pod tym względem robi to już sporą różnicę gdyby to przekładać na ciąg liczb) Według mnie w filmie bardziej chodzi o to, że ciąg cyfr, na który natrafia Coen niesie zapis tej samej wibracji, a tym samym energii i w tym siły stwórczej, co prawidłowo wypowiedziany tetragrammaton. Nie wiem jak to inaczej wytłumaczyć. Wiesz, podobnie jak daną wibrację można wyrazić za pomocą dźwięku lub za pomocą koloru. Chodzi o przekład wibracji czy innymi słowy niesienie w sobie tego samego rodzaju energii, a nie o prosty przekład w stylu, że jeden znak zastępujemy drugim. W gematrii zawsze chodzi o moc jaką niosą ze sobą, czy zawierają w sobie, litery. Studiuje się ich kształt (wraz ze źródłem tego piktogramu), symbolikę, nazwę. Pozwala się literom oddziaływać na siebie. Już samo to ma dawać rozwój (świadomości, czy duchowy, czy jak kto woli to nazwać) i w konsekwencji przybliżać do boskiego poziomu. Tak więc mimo, że z jednej strony można mówić o rozszyfrowywaniu według pewnych zasad tak jakby to był zwykły szyfr, to z drugiej strony zawsze liczy się przede wszystkim moc/wibracja danego znaku (lub ciągu znaków). Z tego też względu, ponieważ w różnych językach nawet takie same litery (w sensie tak samo wyglądające) są różnie wymawiane (np. większość alfabetu w języku polskim i angielskim stanowią te same znaki w sensie zapisu, ale już niekoniecznie w sensie wymowy), to danej literze w jednym języku często odpowiada inna wibracja niż w drugim języku i stąd jeśli spojrzysz na jakieś porady dotyczące numerologii - tego jaką wartość przyporządkować danej literze np. "w", to spotkasz się z róznymi radami - różnymi wartościami. Dlatego, że poza kształtem litery ważne jest jej brzmienie i to będą porady wywodzące się z numerologii przystosowanej do danego języka (z niego wynikłej/z nim związanej). I przykładowo to "w" po polsku wymawia się jako "wy" lub "wu", ale po angielsku bardziej jak nasze "ł" (choć też zależy w którym miejscu wyrazu stoi), tak więc daje to inny dźwięk, inną wibrację. Dlatego niestety nie ma za bardzo sensu studiowanie Tory, czy ogólnie Starego Testamentu w języku innym niż hebrajski. W ogóle jeśli chodzi o tego typu księgi (różnych religii), to zawsze istotne jest by studiować je w języku, w którym powstały.

ocenił(a) film na 9
Eleonora

Nie spodziewałem się, że będzie Ci się chciało odpowiadać aż tak. Wielkie dzięki :)

ocenił(a) film na 10
dziabong89

A ja Ci bardzo dziękuję za tak miłą reakcję na moją odpowiedź :)

ocenił(a) film na 9
Eleonora

Widać pasję :) Bardzo obszerny i ciekawy opis. Podziwiam

i Pozdrawiam :)

ocenił(a) film na 10
mprzywoski1983

Dziękuję ślicznie :))

ocenił(a) film na 9
Eleonora

Ależ proszę :))

Eleonora

Znasz jakąś ciekawą literaturę dot. kabały?

ocenił(a) film na 9
mrdrogi

Hmm....ja bym tak bardzo nie spieszył się z tym symbolizowaniem każdej sceny :) Owszem film jest bardzo ciekawy, dobrze nakręcony, ma ręce nogi i nawet głowę :) ale po co doszukiwać się też 10 innych den gdzie każde głębsze od poprzedniego.
Często mówi się że najprostsze rozwiązania są najlepsze. Uważam więc że zdając sobie sprawę z powagi sytuacji i "ciężaru" swojego odkrycia, spalił jedyną kopię z zapisanym całym ciągiem cyfr ( czy też imieniem boga) aby nie wpadła w niepowołane ręce. A widząc do czego zdolne są obie frakcje (rekiny wall street i religijni fanatycy) i obawiając się ew. tortur etc. wolał zrobić z siebie warzywko. Na pewno dużą rolę odegrały tu też jego problemy zdrowotne i chęć pozbycia się tego przeszywającego bólu głowy jaki go nawiedzał :)

Oczywiście zawsze można doszukiwać się głębszego dna. Czy ja wiem? Może spalenie tej kartki miało nawiązywać do całkowitego odrzucenia boga, wiary, religii na rzecz "suchych faktów". Może był to "krzyk rozpaczy" w stronę boga, takie "zbezczeszczenie" jego imienia za to jakie życie maxowi urządził.
Co do wiercenia dziury w mózgu i utraty zdolności etc. - to akurat logiczne, doprowadził do takiego uszkodzenia mózgu, które spowodowało zanik jego "zdolności" oraz ogólnie mówiąc stan wegetatywny w jakimś sensie. A jest szczęśliwszym człowiekiem dlatego że pozbył się zarówno swoich "ataków" jak i mani odkrycia prawdy. Spadły z niego te ciężary więc jest szczęśliwy doceniając wszystkie drobne szczegóły życia. Co do symboliki tych scen? Kurcze coś by się znalazło na pewno :)

To teraz jestem ciekawy jak TY to widzisz, skoro pytałeś i mówisz że masz też swoje teorie.

Pozdrawiam

ocenił(a) film na 9
mprzywoski1983

ja mam trochę inną interpretację, większość scen to były jego urojenia (zwróćcie uwagę ile w siebie pakował chemii, co chwila podawał jakieś olbrzymie dawki tych leków) a sol do którego chodził który niby był jego mentorem w rzeczywistości to naprawdę jego terapeuta

użytkownik usunięty
mrdrogi

Otrzymal dar zaponienia, mogl znow zaczac zyc, bo tego tak naprawde chcial.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones