Za samą muzykę dałbym Oskara. Nie mówiąc o scenariuszu, czarno-białej taśmie i sposobie prowadzenia kamery. Zamówiłem sobie ten film w rodzimym Klubie Miłośników Kina. Całe "starsze" pokolenie strasznie zrzędziło, a większość znajomych, pytana o komentarze, mówiła: "ciekawe..." jakby bojąc się powiedzieć więcej.
Jeden z niewielu filmów nieopartych o stare i wyświechtane schematy.